Jak pisze „Puls Biznesu” właściciele tesli przyznają, że nigdy nie otrzymali mandatu. Za taki stan rzeczy nie odpowiada jednak system CANARD, który robi zdjęcie wszystkim pojazdom, które przekraczają przepisy. Po wykonaniu zdjęcia specjalny algorytm sprawdza dane właściciela samochodu i tu tkwi haczyk.
W przypadku samochodów elektrycznych wyskakuje komunikat "auto nieznane, legalnie zarejestrowane". Za taki stan rzeczy odpowiada specjalny algorytm zaprojektowany kilka lat temu aby samochody operacyjne służb nie dostawały mandatów i tak przez system traktowane są samochody elektryczne.
- Algorytm oddaje taką informację, w przypadku gdy rekord z danymi ma niepełną listę parametrów. Tu należy zaznaczyć, że auta elektryczne w pozycji P1, czyli pojemność silnika, mają wpisane „— — — ”. Prawdopodobnie to właśnie powoduje, że rekord jest traktowany jako niepełny, a auto jak pojazd specjalny" - wyjaśnia "Puls Biznesu".
To nie pierwszy raz kiedy pojemność silnika w autach elektrycznych powoduje zamieszanie. Właściciele pierwszych elektryków w 2014 roku mieli spore problemy z ich rejestrowaniem, gdyż urzędnicy w wydziałach komunikacji nie wiedzieli, co wpisywać w miejscu przeznaczonym na pojemność silnika.
W Polsce zarejestrowanych jest ponad 1,7 tys. samochodów z napędem elektrycznym. Jak pisze „Puls Biznesu” Ministerstwo Cyfryzacji nie zajmuje się problemem z mandatami dla kierowców aut elektrycznych, dla nich problem nie istnieje. Wszystko zatem wskazuje, że właściciele samochodów elektrycznych mogą z powodzeniem cieszyć się z luki w systemie i nie przejmować się radarami.