Ent One Investments pozyskując inwestorów do „Pitbulla. Ostatni Pies” zdecydował się na rozliczenie z nimi na zasadzie wypłaty nadwyżki w sytuacji gdy zyski przekroczą koszty produkcji. W zależności od umów miało to być od 30 proc. do 70 proc. Jak podaje „Puls Biznesu” budżet produkcji miał wynosić 7,36 mln złotych, a w przypadku gdy do kin wybierze się przynajmniej milion widzów zysk miał wynieść od 5,4 mln do 6 mln złotych. Tak tez się stało, jednak inwestorzy zamiast pieniędzy otrzymali pisma wysłane przez pełnomocnika EOI , z których wynikało, że budżet filmu okazał się o 2 mln złotych wyższy od zakładanego. W związku z czym spółka wzywa inwestorów do zwrotu części już wypłaconych im kwot, uznając je za „świadczenia nienależne”. Jak podkreślają inwestorzy na łamach „Pulsu Biznesu” umowy z nimi zawarte wykluczały ewentualnie zmiany w budżecie filmu.
W rozmowie z „Pulsem Biznesu” Emil Stępień przyznał, że rozliczenia zawarte z inwestorami opierają się na ustalonym budżecie, a wysłane pisma tego nie zmieniają. Dodaje także, że owe dokumenty zostały wysłane bez jego autoryzacji, i faktycznie można było z nim wywnioskować, że film przyniósł stratę. Nadal jednak nie wiadomo jak wygląda finansowe rozliczenia za film „Pitbull. Ostatni Pies”. Jak tłumaczy Emil Stępień wynika to z faktu, że wpływy z poszczególnych pół eksploatacji filmu przeciągają się w czasie, a inwestorzy otrzymają wszystkie dane za kilka tygodni. Rzecz jednak w tym, że jak informuje „Puls Biznesu” podobne obietnice padły już wcześniej. Inwestorzy nie chcieli czekać, a w sądach wylądowało już kilka pozwów o zobowiązanie EOI do przedstawienia konkretnych rozliczeń, a także o zapłatę pieniędzy wynikających z umów inwestorskich.
- Pozwy cywilne i zawiadomienia do prokuratury ze strony kilku niezadowolonych inwestorów przyjmuję ze spokojem. Wiem, że nigdy nie zrobiłem nic niezgodnego z prawem – komentuje sprawę Emil Stępień.
Emil Stępień podkreśla także, ze wszelkie zarzuty względem EOI są absurdalne, a spółki znajduje się w dobrej kondycji finansowej o czym ma świadczyć fakt, że trwają obecnie pracę na dwoma filmami. Jednak jak pisze „Puls Biznesu” nie wszystko przedstawia się tak klarownie. EOI nie przedstawiła w KRS sprawozdań finansowych za lata 2016 i 2017. W lipcu 2018 roku sad rejonowy wszczął tzw. postępowania przymuszające i wezwał do złożenia brakujących dokumentów. Emil Stępień zaistniałą sytuację tłumaczy faktem, że po rozejściu się dróg EOI i reżysera Patryka Vegi zniknęły ze spółki dokumenty, jednak wynika to z pewnych zaniedbań, a nie chęci czegokolwiek ukrycia. Jak pisze także „Puls Biznesu” do grudnia 2018 roku członkiem zarządu EOI była również Doda, jednak w wynika prawomocnego wyroku zmuszona była do ustąpienia.