W Bielsku Podlaskim do jednej z ubojni trafiły chore zwierzęta, które zabito i mięso wprowadzono do sprzedaży. Właściciele zakładu mieli o wszystkim wiedzieć i aktywni uczestniczyć w całym procederze. Dwóm mężczyznom prowadzącym ubojnię postawiono zarzuty narażenia potencjalnych konsumentów na utratę zdrowia lub nawet życia. Grozi im nawet 8 lat więzienia.
Zobacz: Tak oszukują na mięsie
Jak ustalono, pracownicy ubojni przywozili chore, nafaszerowane zwierzęta nocą firmowymi furgonetkami. Zwierzęta nie mogły same iść, trzeba było je przywozić na linię produkcyjną wózkami widłowymi. Mięso sprzedawano jako pełnowartościowe do zakładów przetwórstwa na terenie kraju. Policja sprawdza, czy było to jednorazowy incydent czy też do takich niebezpiecznych dla zdrowia sytuacji dochodziło wcześniej. Nie wyklucza też kolejnych zatrzymań.
Przeczytaj: Tylko połowa mięsa w mięsie - czy wiesz, co jesz?
Źródło: wspolczesna.pl