„Super Expres”: Kiedy będzie szczyt inflacji?
Magdalena Rzeczkowska: Nad tym głowią się ekonomiści na całym świecie, bo dziś inflacja jest globalnym problemem. Sytuacja geopolityczna jest tak nieprzewidywalna, że nie jest to łatwe do określenia. Wydaje się - z dzisiejszej perspektywy - że w trzecim, czwartym kwartale tego roku inflacja powinna się stabilizować i nawet delikatnie spadać. W kolejnym roku ten spadek powinien być bardziej zauważalny. Podobne prognozy ma Komisja Europejska.
A jaka będzie średnioroczna inflacja?
Według prognozy przedstawionej w kwietniu w Wieloletnim Planie Finansowym Państwa, będzie to 9,1 proc. Mamy świadomość, że to poniżej konsensusu rynkowego, który wynosi dziś około 11 proc. Trzeba pamiętać, że sytuacja jest bardzo dynamiczna.
Jaki poziom osiągnie inflacja?
W kwietniu mieliśmy 12,4 proc.
To kwiecień. Dojdziemy do 20 proc.?
Nie, nie. Jeśli znów nie wydarzy się coś bardzo nieprzewidzianego, to w stosunku do ostatniego odczytu inflacja urośnie jeszcze o 1-1,5 pkt, a potem zacznie spadać.
Co jest przyczyną tak wysokiej inflacji? W jakiej części jej przyczyny są zewnętrzne, a w jakiej wewnętrzne?
Różne są na ten temat opinie analityków rynkowych. Banki twierdzą, że jedna trzecia do połowy to przyczyny zewnętrzne. Na spotkaniu ministrów finansów UE mówiono o tym, że nawet 60 proc. inflacji, która dotyka nie tylko Polskę, to przyczyny zewnętrzne. Kryzys spowodowany pandemią, przerwane łańcuchy dostaw, rosnące ceny energii i rekordowo wysokie ceny żywności na rynkach światowych. Do tego doszła wojna na Ukrainie i kryzys uchodźczy, które nasiliły wzrost cen.
Część ekonomistów mówi, że RPP podnosząc stopy procentowe wciska hamulec, a rząd - uruchamiając programy społeczne i tarcze - wciska gaz. Polityka monetarna rozjeżdża się z polityką fiskalną.
Zadaniem rządu w trudnej bez wątpienia sytuacji, jaką wywołuje inflacja, jest takie prowadzenie polityki fiskalnej, żeby nie doprowadzić do negatywnych skutków społecznych. Stąd działania w postaci tarcz antyinflacyjnych, obniżki podatków i wsparcia kredytobiorców. To są wszystko działania mające uchronić polskie rodziny przed skutkami wysokiej inflacji.
Ale jest i druga strona tych działań…
Tak, z drugiej strony planujemy ograniczanie wydatków sektora publicznego w stosunku do PKB, co widać wyraźnie w Aktualizacji Programu Konwergencji. Od obecnych 44,4 proc. chcemy zejść do 2025 roku do 42,2 proc.. Będziemy też ograniczać deficyt, który w tym roku ma wynieść 4,3 proc., a w przyszłym 3,7 proc. Przy tych wszystkich działaniach prowadzonych przez rząd pamiętajmy, że Polska jest w dobrej kondycji gospodarczej. Mamy stabilne fundamenty. PKB rośnie. Odbiliśmy mocno po pandemii. Jest niskie bezrobocie. Rosną wynagrodzenia.
I to jak rosną. W kwietniu wzrosły o 14,1 proc. Mamy do czynienia z presją płacową?
Płace rosną szybko, ale nieznacznie szybciej od inflacji. Podejmowane przez nas działania – obniżki podatków mogą też przyczynić się do złagodzenia dynamiki płac. Z drugiej strony uwagę zwracają wysokie marże przedsiębiorstw.
Pani minister, o ile 13. czy 14. emerytura celowana jest w określoną grupę społeczną, to beneficjentami tarcz są wszyscy: i biedni, i bardzo bogaci. Czy Tarcze Antyinflacyjne zostaną przedłużone? Do kiedy i czy w takim samym kształcie?
W tej chwili podjęta została decyzja i ona się materializuje, jeżeli chodzi o obszar akcyzowy (czasowa obniżka akcyzy na energię elektryczną i paliwa – red., czyli Tarczę 1.0). Jeżeli zaś chodzi o Tarczę 2.0, czyli czasową obniżkę VAT na paliwa, autogaz, ciepło i energię elektryczną oraz zerowy VAT na żywność, gaz ziemny i nawozy, to ona obowiązuje do końca lipca i jeszcze nie ma decyzji odnośnie jej ewentualnego przedłużenia. Teraz musimy przyglądać się każdej złotówce i ostrożnie podejmować decyzje odnośnie wydatków czy ubytków w podatkach.
Czyli istnieje możliwość zmiany kształtu tych Tarcz?
Nie zapadły tu jeszcze żadne decyzje. To jest trudny wybór między zacieśnianiem polityki fiskalnej a ochroną najbardziej wrażliwych grup społecznych.
Skoro jesteśmy przy zacieśnianiu polityki fiskalnej... Czy rząd planuje likwidację bądź ograniczenie któregoś z programów społecznych: 500+ albo 13. emerytury?
Nie, nie mamy takich planów.
To gdzie będziecie szukać oszczędności?
W wydatkach bieżących.
Przyszły rok to rok podwójnych wyborów, to może wpiszecie 14. emeryturę na stałe, bo emeryci to ważna - z politycznego punktu widzenia - grupa społeczna?
Decyzja w tej sprawie nie zapadła. Na razie nie ma takich planów.
Rządowy program wsparcia kredytobiorców, który wyszedł z rządu, doczekał się już 70 uwag z rynku. NBP np. krytycznie odnosi się likwidacji WIBOR, a w przypadku wakacji kredytowych chciałby zawężenia grupy odbiorców poprzez wprowadzenie progu dochodowego.
W projekcie ustawy określiliśmy procedurę wyznaczenia zamiennika dla wskaźnika WIBOR. Natomiast w sam proces wyznaczenia tego wskaźnika zaangażowane będą KNF, GPW Benchmark i Komitet Stabilności Finansowej, tak aby nie naruszyć stabilności sektora bankowego.
A co pani sądzi o zawężeniu kręgu beneficjentów wakacji kredytowych do tych, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji finansowej?
Wsłuchując się w głosy interesariuszy, ograniczyliśmy wakacje kredytowe do kredytów w złotych zaciągniętych tylko na własne potrzeby mieszkaniowe i tylko odnośnie jednego kredytu. Pamiętajmy, że to jest odroczenie części kredytu, a nie jego umorzenie.
Jest jeszcze jeden instrument pomocy, czyli Fundusz Wsparcia Kredytobiorców, z którego nie korzystano zbyt często.
Tak, to prawda. Mam nadzieję, że teraz to się zmieni, m.in. dzięki temu, że wprowadzony zostanie obowiązek informowania przez banki o takiej możliwości wsparcia. Będziemy monitorować stopień wykorzystania tego Funduszu i jeśli nadal będzie on niski, to zastanowimy się, czy warunki skorzystania z niego nie są nazbyt restrykcyjne.
Schładzanie gospodarki ma się odbywać m.in. poprzez ściąganie pieniędzy z rynku i ograniczanie konsumpcji. Szło to topornie także za sprawą niskooprocentowanych depozytów bankowych.
To się na szczęście zmienia.
W dużym stopniu za sprawą interwencji rządu.
Przyjaznej interwencji.
Czy obecne oprocentowanie depozytów jest już wystarczająco satysfakcjonujące?
Nie tylko banki odpowiedziały na apel pana premiera. Jako Ministerstwo Finansów również aktywnie włączyliśmy się w ten proces i do oferty obligacji antyinflacyjnych, które od dłuższego czasu były dostępne na rynku dokładamy roczne i dwuletnie obligacje oprocentowane w oparciu o stopę referencyjną NBP.
Teraz musimy przyglądać się każdej złotówce i ostrożnie podejmować decyzje odnośnie wydatków czy ubytków w podatkach
Czy RPP powinna podnosić stopy procentowe?
To jest niezależna decyzja NBP.
To prawda, ale żeby polityka monetarna była skuteczna, musi istnieć jakiś dialog między bankiem centralnym i rządem.
Taki dialog musi być i on się odbywa. Niedługo spotkam się panem prezesem Adamem Glapińskim.
Jaka jest górna granica stóp procentowych, po której przekroczeniu zatrzyma nam się akcja kredytowa, stanie sektor budowlany i zachwieje się gospodarka?
Trudno odpowiedzialnie wskazać taki poziom, bo stopy procentowe nie działają tu i teraz. Działają z pewnym opóźnieniem.
Kiedy dostaniemy środki z KPO?
Wszystko jest na dobrej drodze do uruchomienia tych środków. Czekamy.
Czy mamy realną szansę, że znowelizowane przepisy Polskiego Ładu obniżające m.in. PIT z 17 proc. do 12 proc. wejdą w życie od 1 lipca?
Tak. Mamy taką realną szansę. 8-9 czerwca na posiedzeniu Senatu ta ustawa będzie procedowana. A my jako resort bardzo intensywnie szykujemy się do wdrożenia tych rozwiązań i na 1 lipca będziemy gotowi.
Szacunkowe wykonanie budżety I-IV - dochody: 168,06 mld zł, wydatki: 158,85 mld zł i mamy nadwyżkę 9,2 mld zł. Cieszmy się chwilą, bo na koniec roku tej nadwyżki już nie będziemy.
Przed nami sporo wyzwań, wymagających i znacznych nakładów finansowych, jak tarcza antyinflacyjna, czy pomoc uchodźcom. Zakładam, że raczej będziemy mieli deficyt. Z drugiej strony dochody budżetowe za pierwsze cztery miesiące tego roku są bardzo dobre, wyższe o nieco ponad 20 mld zł, niż w tym samym okresie roku ubiegłego. W najważniejszych kategoriach podatkowych mamy solidne, dwucyfrowe wzrosty. Za ostatnie dwa miesiące widać pewne ubytki na VAT, ale to efekt tarczy antyinflacyjnej.
A czym ten wzrost jest spowodowany? To efekt niskiej bazy – mieliśmy rok pandemiczny – czy też napływem uchodźców?
To nie tylko efekt bazy, czy wyższej dynamiki cen, ale też mocnej konsumpcji m.in. za sprawą napływu uchodźców, z których milion uzyskało PESEL. W tym mniej więcej połowa z nich to osoby dorosłe, a prawie 200 tys. już pracuje zawodowo. I myślę, że ta liczba będzie się zwiększać.
Rozmawiał: Hubert Biskupski