Unia Europejska, która chce sobie nałożyć radykalny kaganiec w zakresie ekologizacji gospodarki, co skutkuje olbrzymimi kosztami dla państw, ma wpływ tylko na około 9 proc. gazów cieplarnianych. A przecież kula ziemska jest pewną jednością, przemieszczanie się wiatrów, prądów itd., powoduje, że nie da rady chronić przyrody w jednej części świata kiedy wiele obszarów – mówiąc wprost, nie zamierza się do tego przykładać i to dużych emitentów. Kuriozalne jest to, że za emisję gazów cieplarnianych Unia Europejska oskarża rolnictwo europejskie, które w skali całego świata stanowi około 1 proc. emisji. Oczywiście powinniśmy starać się tam, gdzie to jest możliwe redukować wpływ na atmosferę, ale nie popadajmy w jakąś aberrację intelektualną. Czy to znaczy, że mamy zaprzestać hodowli zwierząt?
ZOBACZ: "Czy PiS poważnie zacznie traktować wieś?"
Miliony samochodów, które są na świecie, powodują o wiele większy i gorszy wpływ na zmiany klimatyczne niż hodowane na świecie zwierzęta, czy zrezygnujemy wszyscy z samochodów? Owszem należy stosować różne nowoczesne innowacyjne technologie w rolnictwie polegające na wchłanianiu dwutlenku węgla, stosowaniu płodozmianów, natomiast nie wolno dopuścić do stygmatyzowania rolnictwa i mówienia, że ono jest winne zmianom klimatycznym, bo to jest nieprawda. Jest mi bliska teoria, którą głosił m.in. prof. Jan Szyszko, że mówmy, rozmawiajmy, działajmy z jednej strony na rzecz ograniczenia emisji, jak najbardziej takie działania należy podejmować, ale drugą stroną tego samego medalu jest pochłanianie gazów cieplarnianych w szczególności dwutlenku węgla. Bujne, dobrze zorganizowane lasy, my takie lasy w Polsce mamy, i bujna szata roślinna w rolnictwie czyli dobre uprawy, odpowiedni dobór odmian do warunków glebowych, roślin, które pochłaniają dwutlenek węgla jest najlepszym rozwiązaniem. Dlatego rolnictwo jest odpowiedzią na zmiany klimatyczne i nie ograniczajmy go, bo ono klimatowi nie szkodzi. To jest odwrócenie pewnej logiki.