Według ustaleń "Newsweeka" zadaniem Misiewicza było znalezienie nowej większości w radzie powiatu, co pozwoliłoby PiS obsadzić stanowisko wicestarosty. Do siedziby rady powiatu ściągnięci zostali radni PO, na których czekał Misiewicz i Sławomir Zasada (prezes państwowej spółki PGE GiEK).
Zobacz także: #Misiewicze podbijają Twittera. Kto znalazł się na liście .Nowoczesnej?
Misiewicz miał zaproponować radnym PO koalicję, gdzie jedynym warunkiem było rozwiązanie przez nich ich klubu i przystąpienie do koalicji jako niezrzeszeni. Wynikać to miało z faktu, że prezes PiS miał zabronić wchodzenia w oficjalne układy z politykami PO. Jak rzekomo zachęcał, w zamian otrzymać oni mieli zatrudnienie.
Według biura prasowego PGE GiEK rozmowy dotyczyły "kondycji gospodarczej i problemów regionu". Podobnie opisał to spotkanie Misiewicz. Nie zaprzeczył on, że mówił o zatrudnieniu dla radnych, ale twierdzi, że nie oferował go w zamian za przystąpienie do koalicji.
Przed weekend ugrupowanie Ryszarda Petru ruszyło w mediach społecznościowych z akcją #Misiewicze, która polegała na przedstawieniu osób, które otrzymały państwowe posady dzięki odpowiedniej przynależności politycznej lub osobistym powiązaniom z politykami PiS. Wówczas ujawniono 23 nazwiska. Teraz .Nowoczesna ma podać kolejne.
Petru zapowiedział, że od poniedziałku akcja ruszy w każdym województwie i lista osób, które trafią do grona #Misiewicze będzie publikowana w internecie.
- To będzie lista osób, które dostały stanowiska w spółkach skarbu państwa z rekomendacji PiS, za to, że byli albo znajomymi kogoś z PiS, albo radnymi, albo posłami, albo teraz nie mają co robić, a mają bliskie związki z PiS-em - wyjaśnił Petru.
Czytaj też: Wszyscy ludzie Jackiewicza. Gdzie dostali posady?
Podkreślił, że skala zawłaszczania państwa przez PiS jest ogromna. - Mamy jeden apel do wszystkich. Nie wierzcie, że Jarosław Kaczyński o tym nie wiedział. On część z tych nazwisk akceptował. Ale skala tej sitwy jest tak wielka, że nawet prezes Kaczyński, który wszystko wie, nie mógł wszystkich nazwisk poznać - mówił Petru.
Lider Nowoczesnej ocenił, że nie wynikało to z nieudolności ministra Jackiewicza, ale jest to "element polityki PiS przejmowania państwa właśnie przez #Misiewiczów w poszczególnych spółkach".
Źródło; "Newsweek", PAP, se.pl