– Taki układ jest konsekwencją wyboru, jaki został podjęty w czasach prosperity: emeryci mają prawo do uposażeń odpowiadających znacznej części ich ostatniej pensji. Tej zasady starzy będą twardo bronili, bo są o wiele lepiej zorganizowani politycznie niż młodzi, którzy nie biorą tak chętnie udziału w wyborach - mówi w "Rzeczpospolitej" Nicolas Veron, ekonomista waszyngtońskiego Peterson Institute for International Economics.
Zobacz także: Stawka minimalna 12 zł. Rząd ma przyjąć ustawę we wtorek [SONDA]
Pracujący zaczęli tracić od 2008 r., od kiedy musieli się dorzucać do publicznej pomocy finansowej dla sektora bankowego. Emerytów w dużej mierze to ominęło.
W jeszcze gorszej sytuacji są osoby do 30 roku życia. W USA, we Włoszech, Francji, Hiszpanii i wielu innych krajach zachodnich, dochody tych ostatnich są nawet o 1/5 czy 1/3 niższe od dochodów seniorów, którzy przecież już nie pracują - czytamy w dzienniku. Skrajnym przykładem jest tu Francja, gdzie aż 6,5 mln młodych osób nie ma w ogóle pracy lub muszą pogodzić się z zajęciem na pół etatu. Z kolei liczba emerytów otrzymujących 1,1 tys. euro plus kilkaset euro dodatków zbliża się do 14 mln.
Sprawdź również: Karta dużej rodziny miała pomóc, prawie nic nie daje
"Rz" pisze, że jeszcze większym problemem jest brak stabilności w życiu osób młodych. Świat, w którym nawet po ukończeniu studiów, jest się skazanym na lata umów śmieciowych, trwające po kilka miesięcy kontrakty albo brak pracy w ogóle. Bez szans na zakup mieszkania, założenia rodziny.
Źródło: "Rzeczpospolita"