Jak informuje PAP, powołując się na swoje źródła w Brukseli, nad Wisłę może trafić w latach 2021-2027 nawet 23 proc. funduszy mniej niż aktualnie, czyli 64,4 mld euro (zgodnie z cenami z 2018 roku), podczas gdy aktualnie z budżetu polityki spójności otrzymujemy 83 mld euro. To duża strata, ponieważ skutecznie może wpłynąć na spowolnienie rozwoju, w tym rozbudowę dróg ekspresowych i lokalnych czy unowocześnienie transportu kolejowego.
Na pewno się na nie nie zgodzimy. Nie tylko my, ale też wszystkie inne kraje - zapowiedział premier Mateusz Morawiecki i dodał, że nie jest to związane ze sporem polskiego rządu z KE ws. praworządności, bo „osiem czy dziewięć krajów” też może mieć obcięte znacząco dofinansowanie z budżetu polityki spójności
Co jednak istotne, nawet po tych „cięciach” Polska i tak będzie najlepiej dotowanym krajem w ramach polityki spójności. Zaraz po nas są Włochy, których finansowanie będzie zwiększone, a i tak otrzymają w latach 2021-2027 niemal połowę mniej niż Polska - 38,6 mld euro. Wszystko przez nowe zasady podziału unijnych środków, na których najbardziej straci wschodnia Europa, a zyska południowa – wspomniane Włochy czy Hiszpania.
Zgodnie z wcześniejszymi wypowiedziami Guenthera Oettingera, komisarza UE ds. budżetu, co najmniej 80 proc. środków z polityki spójności będzie uzależnione od PKB regionu. Pozostałe 20 proc. ma być zależne od rynku pracy danego kraju, edukacji, zmian klimatycznych i środowiska. Całe zaś finanse polityki spójności mają być obniżone o ok. 10 proc.