Najdroższe produkty we wspomnianym sklepie kosztowały jedyne trzy złote. Za pozostałe klient musiał zapłacić od 50 groszy przez złotówkę do dwóch złotych. W rzeczywistości ich wartość jest jednak znacznie wyższa. Nic dziwnego, że zdjęcia, które obiegły sieć wywołały lawinę komentarzy internautów, którzy na co dzień zmagają się z rosnącymi cenami np. masła czy jajek.
Sprawdź także: Morawiecki: 500 plus zatrzymało w Polsce milion osób! Za PO-PSL wyjechało 2 mln osób
Na dzisiaj chcę wiedzieć tylko jedno:
gdzie pan Morawiecki robi zakupy?
Ktoś wie, który to sklep? Już się ubieram i jadę! pic.twitter.com/uQmjj7VrE2
— Kacper Markus (@kaccmark) 16 listopada 2017
Czytaj też: Wicepremier Gowin ujawnia termin zmian w rządzie [WIDEO]
Wbrew temu co pomyślało część internautów i co sugerują niektóre media, zakupy wicepremiera to nie pokaz tego, "jak dobrze i tanio jest w Polsce". Sklep, w którym przyłapano Morawieckiego to stoisko promocyjne, zorganizowane przez firmę Lewiatan dla uczestników Kongresu 590 w Jasionce koło Rzeszowa. Zgodnie z hasłem kampanii społecznej Ministerstwa Finansów - "biało-czerwoni biorą paragony" - Mateusz Morawiecki, który przecież szefuje temu resortowi, zadbał, by wydrukowano mu paragon fiskalny.
Zobacz również: Gowin: Firmy zyskają ogromne ulgi za inwestycję w badania [KONGRES 590]
Źródło: Superbiz.pl, Twitter