bezrobocie

i

Autor: MARCIN SMULCZYNSKI

Na bezrobotnych co roku wydajemy tyle, co na 400 km autostrad

2015-08-18 13:56

400 km autostrad za kwotę - przy założeniu, że 1 km kosztuje 40 mln zł, połowa rocznych wydatków na armię czy 0,8 proc. całego PKB - to 16 mld złotych, które każdego roku wydaje się w Polsce na walkę z bezrobociem. Pod tym względem rekordzistami w Europie są Hiszpanie - którzy na ten cel wydają dziesięciokrotnie więcej niż Polacy, a na świecie, wśród krajów rozwiniętych, przodują Amerykanie.

W poniedziałek minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział, że w sierpniu stopa bezrobocia może spaść nawet poniżej 10 proc. (około 7-8 proc. według metod mierzenia bezrobocia BAEL, stosowanych w Unii). Mimo to bezrobocie pozostaje plagą krajów rozwiniętych - alarmuje lipcowy raport OECD. Mimo że w ciągu ostatniego roku sytuacja delikatnie się poprawiła (pracę znalazło trzy miliony dotychczas niezatrudnionych), to nadal jest znacznie gorzej niż było przed wybuchem kryzysu ekonomicznego. Bez pracy pozostaje o 10 milionów osób więcej niż w 2007 roku.

Zobacz również: 30 tys. zł na wiewiórki i 65 tys. zł na filiżanki. Sprawdź wydatki Bronisława Komorowskiego

Najgorzej jest na południu Europy - w Hiszpanii stopa bezrobocia na koniec 2016 r. ma sięgnąć 22 proc. Wskaźnik ten nie zejdzie też poniżej poziomu 20 proc. w pogrążonej w kryzysie Grecji. W jej przypadku ekonomiści OECD nie chcą nawet szacować konkretnej wartości, bo to dziś jak wróżenie z fusów. Zwłaszcza że nie mają nawet danych o tym, ile pieniędzy idzie tam na stymulowanie rynku pracy.

Twardymi liczbami chwali się za to rząd Hiszpanii, który pod względem nakładów na walkę z bezrobociem jest w Europie rekordzistą, a wśród innych krajów rozwiniętych wyprzedzają go tylko Amerykanie.Jak na tym tle wypada Polska? Dajemy około 16 mld zł, czyli odpowiednik 0,8 rocznego PKB. To ponad dwa razy mniej niż nasze wydatki na armię, ale i tak wystarczająca, by zbudować 400 kilometrów autostrad (przy założeniu, że jeden kilometr kosztuje 40 mln zł).

Bezrobocie w naszym kraju faktycznie spada, ale komentatorzy nie są przekonani, na ile jest to zasługa działań rządu. A minister pracy Włodzimierz Kosiniak-Kamysz chwali się między innymi ograniczeniem umów czasowych i pomocą finansową dla firm, które ucierpiały wskutek rosyjskiego embarga.

- O obiektywną ocenę działań resortu jest bardzo trudno - mówił w rozmowie z portalem Money.pl były wiceminister finansów Stanisław Gomułka w kwietniu tego roku. - Nie można zapominać, że statystyki poprawiają nam między innymi ci Polacy, którzy wyjeżdżają do pracy za granicę.

Czytaj także: Polacy zapłacą po 130 zł za pomoc dla frankowiczów

W Unii jesteśmy na samym końcu, jeśli chodzi o liczbę nieobsadzonych etatów. Do wzięcia jest tylko 0,5 proc. wszystkich dostępnych w naszym kraju miejsc pracy - wynika z danych Eurostatu za pierwszy kwartał tego roku. Tak samo źle jest tylko na Łotwie, lepiej jest nawet w kryzysowych Hiszpanii, Portugalii i Grecji.

Najwięcej wolnych miejsc pracy jest w gospodarkach tradycyjnie uznawanych za najlepiej poukładane - w Niemczech i Wielkiej Brytanii. Tylko nieco gorzej wygląda sytuacja w Belgii, Szwecji i Finlandii - we wszystkich tych krajach wolnych jest co najmniej 2 proc. ogółu miejsc pracy.

Niemcy, Wielka Brytania i Skandynawia to wciąż najbardziej popularne kierunki emigracji zarobkowej Polaków. - Co piąty rodak rozważa poszukiwanie pracy za granicą. Przewiduje się, że do końca tego roku z kraju może wyjechać ponad milion obywateli - mówił kilka dni temu w rozmowie z Money.pl Artur Skiba z agencji pracy Antal, powołując się na badanie "Migracje zarobkowe Polaków" Work Service.

 

Źródło: Money.pl

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze