Napiwek, czyli dodatkowe wynagrodzenie za dobrą obsługę będące wyrazem zadowolenia klienta zostawiamy w wielu miejscach: restauracjach, hotelach, taksówkach. Wręczmy go kelnerom, pokojówkom, boyom hotelowym, bagażowym, taksówkarzom, listonoszom czy pracownikom firm kurierskich lub dostawcom zakupów internetowych.
Zwyczaj dawania napiwków prawdopodobnie narodził się w Anglii w XVII wieku. Wówczas zamożniejsi klienci barów zostawiali barmanom dodatkową zapłatę za szybką obsługę. Następnie zwyczaj ten wypłynął do Ameryki, gdzie przyjał się w wielu branżach.
Zobacz: Minimalne wynagrodzenie będzie wyższe
Współcześnie napiwek wręczamy zwykle z dobrej woli i nie jest on obligatoryjny. Przyjmuje się, że stanowi on od 10 do 25 proc. kwoty z rachunku. Są jednak miejsca, gdzie niewręczenie go może wiązać się z nieprzyjemnościami. Przykładem są hotele w niektórych ciepłych krajach (głównie w Afryce), w których po prostu trzeba zostawić drobną kwotę pokojówce czy bagażowemu. Pominięcie tego kroku może skutkować drobnymi złośliwościami ze strony obsługi.
W Europie napiwki zostawia się dobrowolnie lub widnieją one już w rachunku. Bez konsultacji z klientem wliczają go zwykle lepsze restauracje, w których trzeba odpowiednio przygotować stół dla gości. Z odgórnie wliczoną opłatą spotkać się można także wtedy, gdy przy stole siedzi więcej osób. - Poszłam z 3 koleżankami do znanej restauracji i mocno się zdziwiłam, gdy zobaczyłam rachunek wyższy o 25 proc. A jedzenie w ogóle nam nie smakowało i nie zamierzałyśmy dodatkowo nagradzać obsługi - wspomina pani Bożena z Warszawy.
Zobacz: Polacy nie znoszą stania w kolejkach do sklepowych kas
Napiwków nie należy zostawiać w Chinach i Japonii – szczególnie w miejscach, w których europejskie zwyczaje nie są znane. Pozostawienie dodatkowej gotówki przy rachunku urazi kelnera i kucharza (w Chinach jest to nawet prawnie zakazane). - Podczas wizyty w restauracji w jednym z miast w Chinach zostawiłam napiwek przy rachunku. Kelnerka aż wybiegła za mną na ulicę, aby oddać mi pieniądze. Byłam zachwycona jedzeniem i po prostu chciałam zapłacić więcej. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że takim zachowaniem mogę sprawić, że ktoś się poczuje niezręcznie, a nawet mogę wpędzić go w kłopoty- opowiada pani Iwona z Katowic.