To nie fikcja czy scenariusz filmu science-fiction. Urzędnik ds. ochrony planetarnej (ang. planetary protection officer), bo tak oficjalnie ma nazywać się funkcja - ma bronić Ziemię przed zanieczyszczeniem z kosmosu, a inne planety przed zanieczyszczeniem produkowanym przez Ziemian.
Niezwykle odpowiedzialne stanowisko będzie też sowicie wynagradzane – agencja chce płacić ok. 125 -187 tys. dolarów rocznie (tj. ok. 655 tys. złotych).
Oprócz NASA, która od 2014 roku zatrudnia pracownika broniącego planety na pełen etat, podobne miejsce pracy oferuje także Europejska Agencja Kosmiczna.
Oferta związana jest m.in. z ratyfikowaniem przez USA traktatu o przestrzeni kosmicznej z 1967 roku, który mówi nie tylko o odkrywaniu kosmosu, ale także o ochronie przed negatywnymi skutkami ingerencji człowieka w przestrzeń kosmiczną.
Zadaniem „obrońcy planet" ma być analiza działania robotów wysyłanych na inne planety, podróżowanie do centrów kosmicznych, kontrolowanie braku zanieczyszczeń w przestrzeni kosmicznej. Ma zabezpieczać również urządzenia laboratoryjne i odpowiadać za protokoły z badań.
Zobacz także: PolskiBus.com sprzedaje bilety do Wiednia
Sprawdź również: Kogo w Europie nie stać na tygodniowy urlop?
Polecamy: Będzie prezydenckie koło ratunkowe dla frankowiczów. Projekt przesłany do Sejmu
Źródło: /businessinsider.pl