Zdaniem rządu, taryfikator mandatów nie przystaje do dzisiejszych zarobków. Pensje systematycznie rosną, a wysokość kar pozostaje niezmienna i to od 16 lat. Kiedy powstał obowiązujący do dziś taryfikator, 500-złotowy mandat stanowił 25% średniego, krajowego wynagrodzenia. Dziś jest to zaledwie 10 proc.
ZOBACZ TEŻ: Sieć Społem otwiera sklep internetowy. Czy w ten sposób przyciągnie młodych klientów?
Według premiera Mateusza Morawieckiego, wysokość mandatów dla kierowców powinna być powiązana z wysokością ich wynagrodzeń. Według informacji "Rzeczpospolitej", w przypadku najbardziej karygodnych przewinień będzie można stracić nawet samochód.
Dla porównania, najwyższy pojedynczy mandat kosztuje kierowcę dziś 500 zł. Po zmianach, za przekroczenie prędkości powyżej 50 km/h będzie można zapłacić nawet 2000 zł.
Podobne rozwiązania stosowane są w innych państwach Unii Europejskiej. Na przykład w Niemczech za przekroczenie prędkości powyżej 71 km/h poza terenem zabudowanym zapłacić trzeba 600 euro i oddać prawo jazdy na trzy miesiące. Podwyżki nie są planowane w przypadku mniejszych przewinień, jak złamanie zakazu wjazdu czy postoju. Dodatkowo, kierowcy nie będą mogli pozbyć się punktów karnych, dopóki nie spłacą mandatów.