Jak informowaliśmy na początku kwietnia, w ciągu zaledwie 10 dni Ukraińcy masowo opuścili Polskę. Według Ambasady Ukrainy w Polsce, na wschód wróciło w tym czasie aż 100 tysięcy osób czyli aż 12 proc. wszystkich pracujących u nas do niedawna Ukraińców. Już to sprawiło, że w branżach produkujących żywność i transporcie, gdzie jest zwiększone zapotrzebowanie na pracowników, brak Ukraińców jest odczuwalny. Gorzej, że zbliżają się prace przy zbiorach owoców i branża gospodarcza już zastanawia się co zrobić. To właśnie Ukraińcy jako pracownicy sezonowi w ostatnich latach byli podstawą udanych zbiorów truskawek, malin czy czereśni.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Ile zarabia się w Biedronce i Lidlu? W czasie kryzysu oni zatrudniają
Skala potrzeb w gospodarstwach owocowych, jak informuje „Gazeta Wyborcza” to kilkanaście tysięcy w maju, a od czerwca, gdy będzie dużo owoców do zbioru - kilkadziesiąt tysięcy pracowników. Granice zarówno Polski jak i Ukrainy pozostają zamknięte, ale nawet gdyby ponownie otwarto je z początkiem maja problem jest inny – na Ukrainie zamknięto także polskie konsulaty, a więc pracownicy ze wschodu nie mają gdzie wyrobić wiz.
ZOBACZ TAKŻE: Zanim wybierzesz się na zakupy, sprawdź, jaki jest ruch w wybranym sklepie
Według rozmówcy „GW”, Polacy ukraińskich pracowników raczej nie będą w stanie zastąpić. W ostatnich latach nie pracowali już w gospodarstwach, bo to ciężka praca, a zatrudnianie osób bez doświadczenia będzie mniej efektywne.