Niemcy boją się polskiej inwestycji
Słynne już zdanie obecnego prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego czołowego polityka PO, "po co nam CPK skoro mamy lotnisko w Berlinie" znajduje potwierdzenie teraz w artykule korespondenta "Die Welt" z Warszawy. Autor ocenił, że powstanie CPK spowoduje, że Polacy oraz Czesi nie będą już podróżować do Berlina.
"Choć w tym kraju nie kończą się sukcesem żadne większe projekty infrastrukturalne, Polska buduje nowe gigalotnisko. To wypowiedzenie wojny niemieckiemu przemysłowi lotniczemu, który już cierpi z powodu wysokich podatków ekologicznych" - pisze Phillip Fritz.
Jak wskazuje korespondent niemiecka opinia publiczna nadal nie zna projektu inwestycji, które "będzie miało ogromny wpływ na niemieckie lotniska". "CPK ma wypełnić lukę w Europie Środkowo-Wschodniej, gdyż w tej części kontynentu nie ma lotniska na skalę Frankfurtu czy Paryża".
Po objęciu rządów przez Tuska inwestycja znacznie spowolniła choć wybrani są już inwestorzy strategiczni, którzy czekają na decyzje. Tymczasem nowy pełnomocnik rządu ds. CPK Maciej Lasek, ogłosił liczne audyty, które mają zweryfikować m.in. zasadność inwestycji.
Inwestycja potrzebna ze względów strategicznych
Tymczasem już w 2022 r. były dowódca amerykańskich wojsk lądowych w Europie gen. Ben Hodges ocenił, że inwestycje takie jak CPK są potrzebne do szybkiego reagowania na wschodniej flance NATO, ze względu np. na możliwości logistyczne i odpowiednią przepustowość.
"Dla infrastruktury CPK istotne są m.in. zdolności zwiększonej mobilności wojskowej, magazynowania paliwa i przeładunku sprzętu między środkami transportu. Oczywiście, niezbędna jest tutaj zaawansowana i przemyślana ochrona infrastruktury, w tym cybernetyczna, przed działaniami wroga mającymi na celu zakłócenie transportu" - wymienił generał.
Polecany artykuł: