- Dzisiaj tłumy ludzi w galeriach handlowych. Czy nie można było jednak otworzyć sklepów w poniedziałek? To rozłożyłoby ruch na cały tydzień. Byłoby bezpieczniej! - napisał na Twitterze Bartosz Kownacki. Po chwili polityk dodał: Dla naszego bezpieczeństwa i ograniczenia turystyki marketowej proponuję wprowadzić opłatę w wysokości 100 zł/osobę za możliwość wejścia do galerii handlowej. Zwrotne po okazaniu paragonu potwierdzającego zakupy.
Wszystko ze względu na otwarcie w sobotę 28 listopada centrów handlowych. Sklepy były zamknięte przez jakiś czas ze względu na wzrost liczby zachorowań na covid-19. Teraz, kiedy sklepy otworzono tuż przed świętami, kwestią czasu jest, kiedy po zakupy ruszą tłumy klientów. Ze względu na to, że liczba osób, które w tym samym czasie mogą przebywać wewnątrz jest ograniczona, już teraz przed sklepami tworzą się długie kolejki.
ZOBACZ TEŻ: Koronawirus w Polsce. SKANDALICZNIE mała liczba testów. Co się dzieje?
Czy taki pomysł to dobre rozwiązanie?
Koniecznie wyraź swoją opinię w naszej sondzie!
Rząd zgodził się na otwarcie sklepów w epidemii pod jednym warunkiem: przestrzegania ścisłego reżimu sanitarnego. Obecne przepisy mają obowiązywać do 27 grudnia, później – w zależności od stanu epidemicznego – ulegną złagodzeniu lub zaostrzeniu. Czynne będą także m.in. zakłady fryzjerskie i kosmetyczne, znajdujące się w galeriach handlowych. Zamknięte pozostaną natomiast punkty gastronomiczne – bary czy restauracje. Będą mogły one oferować dania na wynos.
We wszystkich sklepach w znajdujących się centrach handlowych będzie obowiązywał limit – może w nich przebywać jeden klient na 15 mkw. powierzchni. Limity mają obowiązywać również w punktach usługowych (jedna osoba na jedno stanowisko), przez co trzeba się wcześniej umówić na wizytę. W salonach fryzjerskich i kosmetycznych musi być zachowana odległość co najmniej 1,5 m między stanowiskami. Zamknięte pozostaną natomiast miejsca służące rozrywce, czyli kina, dyskoteki i sale zabaw dla dzieci.