- Orlen szacuje, że straty spowodowane sztucznym zaniżaniem cen paliw przed wyborami w 2023 roku wyniosły 3,5 miliarda złotych.
- Zaniżone ceny (benzyna 95 za 5,99 zł/litr) doprowadziły do "turystyki paliwowej" z krajów sąsiednich, gdzie paliwo było znacznie droższe.
- Wzrost sprzedaży o 50% w trzech zachodnich województwach oraz załamanie importu spowodowały braki paliwa na prawie 700 stacjach Orlenu.
- Sprawa zaniżania cen i "awarii" dystrybutorów jest obecnie przedmiotem postępowania Prokuratury Krajowej, badającego możliwe nadużycie uprawnień
Ile kosztowało zaniżanie cen paliw przed wyborami?
W poniedziałkowym materiale koncern naftowy odniósł się do wydarzeń, które na przełomie września i października 2023 roku zdominowały polski rynek paliw. Tuż przed wyborami parlamentarnymi ceny na stacjach Orlenu spadły do poziomu 5,99 zł za litr benzyny Pb95, co stanowiło drastyczną różnicę w porównaniu do cen u naszych sąsiadów – w Niemczech paliwo było droższe o niemal 3 zł, a w Czechach i na Słowacji o blisko 2 zł.
Według obecnych władz spółki, straty wskutek decyzji o zaniżeniu cen paliw, które doprowadziły do tzw. turystyki paliwowej i braków benzyny na stacjach, wyniosły 3,5 miliarda złotych. Koncern wprost stwierdza, że była to świadoma polityka poprzedniego zarządu. „Przed wyborami w 2023 roku ówczesny zarząd Orlenu postanowił sztucznie zaniżyć ceny hurtowe” – dowodzi spółka w opublikowanym materiale.
Turystyka paliwowa i braki na stacjach. Skutki „cudu” za 3,5 mld zł
Nienaturalnie niskie ceny wywołały lawinę konsekwencji. Jak podaje Orlen, gwałtownie wzrosła sprzedaż, szczególnie w województwach przygranicznych. W trzech zachodnich regionach odnotowano skok o 50 proc., co przełożyło się na dziesiątki milionów sprzedanych litrów paliwa. „Rozpoczęła się wielka turystyka paliwowa do Polski” – czytamy w analizie koncernu.
Jednak największym problemem okazało się załamanie importu paliw przez inne podmioty, dla których sprowadzanie droższego surowca z zagranicy i sprzedawanie go po zaniżonych cenach stało się nieopłacalne. W efekcie w kraju zaczęło brakować benzyny. W szczytowym momencie kryzysu paliwowego, benzyny bezołowiowej Pb95 brakowało na blisko 700 stacjach w całej Polsce, co obrazowały słynne kartki z napisem „awaria”. Orlen był zmuszony uruchomić rezerwy magazynowane na wypadek kryzysu, aby ratować sytuację.
Sprawą zajmuje się prokuratura
Jak przypomina portal money.pl, sprawa zaniżania cen paliw jest obecnie przedmiotem śledztwa Prokuratury Krajowej. Postępowanie, które wszczęto wiosną 2024 roku, toczy się w sprawie, a nie przeciwko konkretnym osobom. Dotyczy ono „sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa szkody majątkowej w wielkich rozmiarach” w spółce Orlen poprzez nadużycie uprawnień przez osoby zarządzające przy ustalaniu cen paliw.
Ówczesny prezes koncernu, Daniel Obajtek, bagatelizował problem, a firma w oficjalnych komunikatach zapewniała, że jej polityka ma na celu stabilizację cen. „Orlen, w miarę możliwości, jakie wyznacza rynek, stara się również, aby ceny oferowanego paliwa były jak najbardziej atrakcyjne dla klientów” – informowała wówczas spółka. Dziś koncern podsumowuje tamte decyzje jako kosztowne działanie, które naraziło firmę na gigantyczne straty w niestabilnej sytuacji geopolitycznej.
