• Pielęgniarka ze Szczecina, pracująca 30 lat, wygrała w sądzie sprawę o nierówne traktowanie, udowadniając, że jej wynagrodzenie było niższe o 2,3-3,3 tys. zł miesięcznie niż u innych.
• Sąd uznał, że szpital dopuścił się nierównego traktowania, co potwierdza prawo do równego wynagrodzenia za pracę o równej wartości.
• Szpital tłumaczy sytuację "niefortunnie skonstruowaną ustawą podwyżkową", która wiąże wysokość pensji z posiadanymi kwalifikacjami, a nie wymaganymi na danym stanowisku.
• Sprawa uwypukla problem niejasnych przepisów dotyczących wynagrodzeń w służbie zdrowia, prowadzących do sporów sądowych i niepewności zarówno wśród pracowników, jak i pracodawców.
Pielęgniarka z wieloletnim stażem pracy w jednym ze szczecińskich szpitali poczuła się pokrzywdzona przez nierówne traktowanie w zatrudnieniu. Kobieta, pracująca od blisko 30 lat na oddziale dziecięcym, zauważyła znaczące różnice w swoim wynagrodzeniu w porównaniu do zarobków innych pracowników placówki, wykonujących te same zadania. Z jej relacji wynikało, że w latach 2022-2023 jej wynagrodzenie było niższe o 2,3-3,3 tys. złotych miesięcznie w porównaniu do kolegów i koleżanek na identycznych stanowiskach. Tak duża dysproporcja, zdaniem pielęgniarki, naruszała zasadę równego traktowania w zatrudnieniu, co stało się podstawą do wniesienia sprawy do sądu.
Zdeterminowana pielęgniarka skierowała sprawę do Sądu Rejonowego Szczecin-Centrum, domagając się od pozwanego szpitala kwoty ponad 48,8 tys. zł wraz z ustawowymi odsetkami. Argumentowała, że jej praca była równie wartościowa, jak praca innych pielęgniarek, a różnice w wynagrodzeniach nie były uzasadnione obiektywnymi kryteriami.
Sąd staje po stronie pielęgniarki
Sąd przychylił się do argumentacji powódki i uznał, że szpital dopuścił się nierównego traktowania w zatrudnieniu. Wyrok stanowił potwierdzenie, że pracownicy mają prawo do równego wynagrodzenia za pracę o równej wartości, niezależnie od subiektywnych ocen pracodawcy.
Jak na wyrok zareagował Szczeciński Szpital Wojewódzki? Według rzecznika prasowego Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Szczecinie, takie spory sądowe są efektem niefortunnie skonstruowanej ustawy podwyżkowej.
Tomasz Owsik-Kozłowski, rzecznik prasowy SPWSZ, w rozmowie z Bankier.pl stwierdził: „Obserwujemy to nie tylko w naszej placówce. Co ciekawe, inne składy w bliźniaczych sprawach orzekały odwrotnie niż w tym przypadku”.
Kwalifikacje a wynagrodzenie
Zdaniem rzecznika, w Szpitalu Wojewódzkim w Szczecinie wysokość pensji personelu zależy od posiadanych, a nie wymaganych kwalifikacji. Oznacza to, że wyższe wykształcenie i dodatkowe specjalizacje mogą wpływać na wysokość wynagrodzenia, nawet jeśli nie są one niezbędne do wykonywania danego stanowiska.
Tomasz Owsik-Kozłowski tłumaczy: „W rezultacie mogą zdarzać się sytuacje, w których dwie pielęgniarki pracujące w tym samym oddziale mają różne wynagrodzenia. Jedna zarabia więcej, bo ma tytuł magistra i specjalizację, a druga mniej, gdyż skończyła liceum medyczne, nie zrobiła specjalizacji i nie podjęła studiów. W efekcie pracodawca naraża się na zarzut nierównego traktowania, jak w tym przypadku.”
Przedstawiciel szpitala uważa, że ustawa napisana i przyjęta bez dostatecznej analizy skutkuje tym, że pielęgniarki sądzą się ze szpitalami, niezależnie od tego, jak dana jednostka interpretuje i stosuje przepisy. Jego zdaniem, niejasne regulacje prawne prowadzą do sporów i niepewności zarówno po stronie pracowników, jak i pracodawców.
Konsekwencje dla systemu
Sprawa szczecińskiej pielęgniarki to przykład, jak skomplikowane i problematyczne mogą być kwestie wynagrodzeń w sektorze publicznym. Podkreśla ona potrzebę jasnych i precyzyjnych przepisów, które zapewnią równe traktowanie pracowników i unikną niepotrzebnych sporów sądowych. Jednocześnie, stawia pytanie o to, jak wynagradzać pracowników za ich zaangażowanie i podnoszenie kwalifikacji, nie narażając się na zarzuty dyskryminacji.
źródło: bankier.pl
