- Reforma zakłada, że okręgowi inspektorzy PIP będą mogli przekształcać umowy cywilnoprawne (np. umowę o dzieło, zlecenie, B2B) w umowy o pracę w przypadku stwierdzenia nadużyć.
- Celem nie jest likwidacja umów cywilnoprawnych, lecz walka z nadużyciami i zapewnienie pracownikom większej ochrony.
- PIP nie będzie kwestionować umów cywilnoprawnych w przypadku prac krótkotrwałych, doraźnych oraz dla faktycznie niezależnych przedsiębiorców z wieloma kontrahentami.
- Reforma ma przeciwdziałać zmuszaniu pracowników do samozatrudnienia oraz długotrwałemu zatrudnianiu na umowy cywilnoprawne, gdzie umowa o pracę jest podstawowym prawem.
Reforma PIP: inspektor ma dostać nowe uprawnienia
Stały Komitet Rady Ministrów przyjął na początku grudnia projekt reformy Państwowej Inspekcji Pracy (PIP). Jeśli rząd go zaakceptuje, okręgowi inspektorzy w określonych przypadkach będą mogli przekształcać umowę o dzieło, umowę-zlecenie czy kontrakt B2B na umowę o pracę. To rozwiązanie wywołało ostrą dyskusję: przedsiębiorcy protestują, związki zawodowe bronią zmian.
Szef PIP tłumaczy jednak, że nie chodzi o likwidację cywilnoprawnych form współpracy, ale o zatrzymanie nadużyć.
– Ciągle podkreślam, że my nie chcemy likwidować polskiej przedsiębiorczości, nie chcemy likwidować umów cywilnoprawnych, chcemy walczyć z nadużyciami – powiedział.
Tragiczny wypadek i brak ochrony
Stanecki wskazał, że problem dotyczy także bezpieczeństwa. Przytoczył przypadek śmiertelnego wypadku wykonawcy dzieła, który pracował w zamkniętej przestrzeni i zatruł się gazem. Gdyby był na etacie, obowiązywałyby przepisy ochronne, m.in. praca w dwuosobowym zespole. Podkreślił też, że przy umowie o dzieło często nie ma ubezpieczenia, więc rodzina nie może liczyć na świadczenia po wypadku.
Kiedy PIP nie ruszy umów cywilnoprawnych
Szef PIP wyliczył sytuacje, w których inspektorzy nie będą przekształcać umów. Chodzi m.in. o prace krótkotrwałe i doraźne oraz o przedsiębiorców faktycznie niezależnych.
– Na pewno chodzi o czynności krótkotrwałe, doraźne. Nie ma obowiązku, żeby na skoszenie trawnika zawierać umowę o pracę. Jeżeli ktoś przychodzi na dosłownie kilkanaście dni na zastępstwo, to umowa cywilnoprawna będzie miała swoje zastosowanie. Jeśli ktoś prowadzi jednoosobową działalność, ma wielu kontrahentów i nie jest uzależniony ekonomicznie od jednej firmy, to też nie będziemy tego kwestionować – powiedział.
Jednocześnie zapowiedział walkę z wypychaniem ludzi z etatów na JDG „pod przymusem” oraz z „testowaniem” pracowników miesiącami na zleceniu.
– To jest niedopuszczalne. Umowa o pracę nie jest nagrodą za to, że dobrze pracujemy. To podstawowe prawo pracownika – podkreślił.
Polecany artykuł:
