Poszukiwani pracownicy sezonowi w Tatrach. Można zarobić więcej niż "przez pół roku na kasie w markecie"
Górale szukają pracowników sezonowych, oferują relatywnie wysokie płace, ale mają problem ze znalezieniem pracowników. Jak powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej w dwa miesiące wliczając święta i sylwestra można zrobić tyle, co "przez pół roku na kasie w markecie w centralnej Polsce". Górale szukają m.in. studentów oferując stawki o ok. 18 proc. wyższe niż w innych miejscach w kraju.
Z ofert w internecie wynika, że w Zakopanem można znaleźć pracę, płatną ok. 38 zł za godzinę na start. To oznacza, że przy pracy przez osiem godzin dziennie przez sześć dni w tygodniu można zarobić 7296 zł brutto miesięcznie, czyli 5303 zł "na rękę". Dwa miesiące pracy to już 10606 zł netto. A jeszcze lepiej zarobią studenci, którzy są zwolnieni z PIT, bo kwota brutto będzie w ich przypadku kwotą netto - za miesiąc dostaną 7296 zł, a za dwa - 14 592 zł "na rękę"!
Chętnych do pracy brakuje. Ukraińcy wyjechali, są za to Azjaci
Problem w tym, że chętnych brakuje. Wagner w rozmowie z "GW" stwierdził, że przedsiębiorcy z Zakopanego na razie sobie radzą, ale martwią się już o sezon turystyczny, gdy będzie znacznie większy ruch, oraz więcej klientów.
- A zakładamy, że nadchodzący sezon "odpali się" w stu procentach. I biorąc pod uwagę braki, to obawiamy się, że dostaniemy potężnej zadyszki jako cała branża - mówił członek zarządu Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Jak czytamy, do tej pory przedsiębiorcy mogli liczyć na pracowników z Ukrainy, ale ze wielu z nich przeniosło się gdzie indziej ze względu na wysokie koszty życia i problemy dostępnością mieszkań. Wagner podkreślił, że ratunkiem mogą być pracownicy z Filipin, Nepalu, Indii, Pakistanu, czy Uzbekistanu. Jak podkreślił, Azjaci pracują np. na służbie pięter i w kuchniach. To jednak - zdaniem przedsiębiorców - wciąż za mało.
Polecany artykuł: