Podatek handlowy (czy też od marketów lub sprzedaży detalicznej) to jedna z bardziej kontrowersyjnych ustaw PiS. Wątpliwości krążyły wokół niej, od kiedy tylko wprowadzenie nowej daniny zostało zapowiedziane.
ZOBACZ: Jakie zapisy wprowadza podatek handlowy
Czy teraz, kiedy nowe prawo stało się już faktem, powinniśmy się martwić, że sprzedawcy odbiją sobie nową daninę na na nas, czyli klientach, i swoich pracownikach? Czy i jakie negatywne skutki może przynieść nowy podatek?
Alfred Bujara, przewodniczący sekcji handlowej „Solidarności”:
Zwalniania ludzi się nie boimy, bo nie ma już kogo zwalniać! W handlu jest niesamowity niedobór pracowników. Według oficjalnych danych brakuje 100 tys. osób, według nas jest to nawet 200 tys.! Coraz więcej handlowców zatrudnia obywateli Ukrainy, bo Polacy nie chcą pracować za niskie stawki w tak trudnej branży. Pracodawcy nie będą się więc raczej pozbywać pracowników, bo to ma też wpływ na niezadowolenie klientów, którzy chcą być obsłużeni szybko, a wobec niedoborów kadrowych stoją długo w kolejce do kasy. Boimy się natomiast, że zatrudnieni w handlu zaczną zarabiać jeszcze mniej, niż obecnie, i to właśnie na ich pensjach obije się podatek handlowy. Co do podniesienia cen, na to się nie zanosi, bo na rynku jest za duża konkurencja i walka o klienta. Zresztą, nawet jeśli w dużych marketach wzrosną ceny, to spadną w mniejszych, polskich sklepach, a więc klient nie straci. Stracić mogą jednak producenci towaru. Obawiamy się, że handlowcy będą na nich wymuszali stosowanie upustów itp.
Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu:
Na tę chwilę nie ma istotnego prawdopodobieństwa wzrostu cen wskutek wprowadzenia podatku handlowego. Nie można tego całkowicie wykluczyć, ale w warunkach obecnej walki na rynku raczej nikt na to sobie nie pozwoli. Podobnie wątpliwe jest, by handlowcy rozpatrywali możliwość zwolnień pracowników. Jedynym mankamentem ustawy wydaje się brak wyłączenia z podstawy opodatkowania towarów akcyzowych. Idealnie byłoby, gdyby były one wyłączone z tej daniny, bo już i tak są bardzo obciążone podatkami, jak. np. w przypadku alkoholu, papierosów czy paliwa. W rezultacie wejścia w życie podatku handlowego spadną marże na towarach akcyzowych, ale nie ma powodów, by obawiać się podwyżek cen tych towarów dla klientów.
Marek Zuber, ekonomista:
Mamy trzy możliwości. Albo koszty podatku wezmą na siebie sieci handlowe, przez co zmniejszą się ich zyski (w ten scenariusz nie wierzę w ogóle), albo handlowcy przerzucą je na poddostawców lub też na klientów. Wszystko wskazuje na to, że najgorzej na podatku handlowym wyjdą dostawcy. Podatek nakładany jest w momencie zaostrzenia walki konkurencyjnej na rynku. Jego stawki niby nie są wysokie, ale dla handlowców możliwość odbicia ich sobie to zawsze coś. Należy się spodziewać, że będą naciski na dostawców, by obniżali ceny towarów. Warto tu dodać, że dziś w działających w Polsce sieciach handlowych sprzedaje się głównie towary wyprodukowane w naszym kraju - jest to aż 80 proc. produktów spożywczych w największych sieciach. Grubo ponad połowa towarów jest wytwarzana przez polskie firmy. Może się więc okazać, że podatek handlowy uderzy nie w zagraniczne koncerny, a, rykoszetem, w polskich producentów towarów. Przeciętny konsument odczuje ten podatek podatek bardzo mało.
Podatek handlowy to wyższe ceny i zwolnienia? [EKSPERCI KOMENTUJĄ]
Wprowadzony dziś podatek handlowy niesie ze sobą nie tylko spory zastrzyk gotówki do obciążonego budżetu państwa, ale i ryzyko dla konsumentów i pracowników. Czy klientów mogą spotkać podwyżki cen, a zatrudnionych w handlu – zwolnienia? Czy faktycznie jest się jednak czego bać? Poprosiliśmy o komentarz ekspertów.