Rząd i ekonomiści walczą, o to by ekonomiczne skutki epidemii ograniczyć jak tylko się da. Przedsiębiorcy alarmują jednak, że podjęte działania są niewystarczające. Wiele firm czeka upadłość, a w najlepszym przypadku znaczące obniżenie dochodów. Przedsiębiorstwa już zaczęły niwelować koszty swojej działalności, między innymi poprzez zwalnianie pracowników. Widmo utraty pracy, zwłaszcza w kontekście nadchodzącej recesji i wzrostów bezrobocia. Jak wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie Biura Informacji Kredytowe cześć osób w obawie przed tym co przyniosą najbliższe tygodnie i miesiące, będzie zmuszona naruszyć swoje oszczędności, aby finansować potrzeby bieżące.
Czytaj również: Kryzys po epidemii. Firmy już zgłaszają wnioski o zawieszenie działalności
Utraty bezpieczeństwa finansowego i zwolnienia obawiają się osoby w przedziałach wiekowych 18-34 i 45-54. Najmniejsze zaniepokojenie ewentualnymi skutkami ekonomicznymi epidemii wykazują natomiast osoby wykształcone i mieszkańcy dużych miast. Ma to zapewne związek z przekonaniem, że w dużych ośrodkach miejskich łatwiej jest znaleźć nowe zatrudnienie.
Sprawdź także: Ukraińcy wyjeżdżają z Polski. W tych branżach są wolne miejsca pracy
Wprowadzone przez rząd wytyczne dotyczące ograniczeń w zakresie wychodzenie z domu mają także przełożenie na zachowanie finansowe Polaków. Autorzy badania podkreślają, że w obecnej sytuacji niemal do trzecia osoba zwiększyła liczbę transakcji online. Konsumenci w ten sposób częściej niż dotychczas płacą rachunki i robią zakupy spożywcze.