Badanie Nielsen Shopper Trends pokazuje, że nadal głównym problemem są ceny, które – oprócz lokalizacji sklepu – najbardziej motywują Polaków do zakupów. Tymczasem analizy ekspertów Grupy Eurocash prowadzone w ramach tegorocznej edycji rankingu Równi w Biznesie wykazały, że najpopularniejsze produkty kulinarne mogą w sklepach małoformatowych kosztować nawet 30 proc. więcej niż w dyskontach i 15 proc. więcej niż w supermarketach. Największe dysproporcje cenowe dotyczą wspomnianego wcześniej ryżu (do 32 proc.) i makaronów (do 26 proc.). Jednak różnice przekraczające 20 proc. stosuje również wielu liczących się producentów majonezów i dressingów, musztard, soków i napojów niegazowanych, warzyw konserwowych, konserw rybnych i konserw mięsnych.
ZOBACZ KONIECZNIE: Black Friday. Reklamacje, zwroty, przesyłki. Oto prawa klienta
Sklep na wyciągnięcie ręki
- Siłą małoformatowych sklepów spożywczych jest to, że konsumenci mają do nich najbliżej i czują się w nich jak w domu. Niestety rzadko traktują taki sklep jako miejsce do uzupełniania domowych zapasów. To chcemy zmienić, przekonując producentów do równego traktowania wszystkich kanałów sprzedaży – mówi Pedro Martinho, Członek Zarządu Grupy Eurocash.
W rankingu „Równi w Biznesie” analizie poddano 12 popularnych kategorii kulinariów i napojów, a w nich niemal 80 największych producentów, odpowiadających za 90 proc. rynku w każdej z tych kategorii. Najwyższe miejsca zajęli producenci, którzy mają najlepszą ofertę cenową i produktową do wszystkich rodzajów sklepów: Muszynianka – woda, Coca-Cola – napoje gazowane, Marwit – soki i napoje niegazowane, Colian – przyprawy, Ocetix – majonezy i dressingi, Pegaz – musztardy, Develey – ketchupy, Arc-Pol – makarony, Społem Zakopane – ryż, Dominik – warzywa konserwowe, Konshurt – konserwy rybne i Smak Górno – konserwy mięsne.
Duzi nie zawsze są fair
Najbardziej uciążliwa dla klientów sklepów niezależnych jest gorsza niż w innych rodzajach sklepów oferta największych producentów popularnych artykułów szybko zbywalnych. Z rankingu wynika, że do takich koncernów należą np. Nestlé (woda, przyprawy, majonezy i dressingi), HJ Heinz (ketchupy), McCormick (przyprawy, musztardy), czy Develey (musztardy, majonezy i dressingi). Na skutek tego sklepy niezależne, mimo że nadal należy do nich ponad 40 proc. rynku detalicznego, sprzedają proporcjonalnie mniej niż mogłyby m.in. suszonych owoców, ketchupów i majonezu.
Mniejsze zróżnicowanie indeksów cenowych między kanałami sprzedaży mogłoby zwiększyć sprzedaż ketchupów, konserw rybnych, makaronów i ryżu w sklepach niezależnych. W przeszłości taki mechanizm sprawdził się np. na rynku piwa, wina, whisky i chemii gospodarczej.
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Zakaz handlu 2020. Handel po godz. 14 zabroniony, tylko 7 niedziel na zakupy
Strategie oparte na równym traktowaniu najbardziej są skłonni stosować ci producenci, którzy uznają sklepy małoformatowe za swój główny kanał sprzedaży. Dotyczy to np. producentów soków jednodniowych Marwit i Victoria Cymes. Za sklepami niezależnymi przemawia też fakt, że w sezonie letnim od około 10 proc. do nawet 40 proc. rośnie w nich sprzedaż dań gotowych w słoikach, konserw mięsnych, ketchupu, napojów gazowanych i niegazowanych oraz wody
- Wielu producentów traktuje rynek niezależny w sposób nieodzwierciedlający jego roli, a przede wszystkim niespełniający oczekiwań konsumentów. Na co dzień spotykam się z producentami bez strategii lub z taką, która niewłaściwie odczytuje potrzeby konsumenta, bądź też całkowicie pomija aspekt pozycjonowania pomiędzy kanałami sprzedaży. W konsekwencji tracimy wszyscy - zaczynając od konsumenta, a na producencie kończąc – podsumowuje Dominik Kasperek, Dyrektor Zakupów Centralnych Grupy Eurocash.