Polacy szukając jakiegokolwiek zysku z lokowanych w bankach oszczędności, coraz częściej decydują się na mało im znane, i jak się okazuje, tylko pozornie bezpieczne, fundusze inwestycyjne. Okazało się, że ostatnie półrocze większości przyniosło straty, i to często niemałe. Nawet teoretycznie bezpieczne fundusze nie dawały gwarancji zysku wyższego niż na lokacie bankowej.
Według ostatnich statystyk Narodowego Banku Polskiego, w funduszach skierowanych do szerokiego grona klientów (pomijając fundusze zamknięte) zgromadzonych jest już blisko 160 mld zł należących do 2 mln osób.
Osoby, które zdecydowały się na ulokowanie swoich oszczędności w funduszach obligacji, które z założenia nie dają dużych zysków, ale teoretycznie mają mały poziom ryzyka, też się zawiodły. W przypadku zagranicznych obligacji firmowych i tzw. uniwersalnych straty wynoszą około 2 proc.
Najbezpieczniejsze po raz kolejny okazują się obligacje rządowe. Fundusze inwestujące w tego typu instrumenty finansowe są w obliczu obecnego zamieszania na giełdach najpewniejszym rozwiązaniem.
Gdzie i jak zatem lokować swoje oszczędności, by nie traciły na swej wartości i były bezpieczne? Obecnie odpowiedź na takie pytanie graniczy z cudem. Już nawet pracownicy banków tak ochoczo nie oferują inwestycji w lokaty czy fundusze, jak jeszcze robili to kilka lat temu. Oczywiście duże oszczędności można zainwestować np. w nieruchomości, a te mniejsze, jak tak dalej pójdzie, to bezpieczniejsze będą w skrzętnie schowanej skarpecie.
Źródło: money.pl