Jak przekonuje rząd, polskie społeczeństwo się bogaci, wynagrodzenia rosną, a ludziom żyje się dostatniej. O tym, że nie jest tak kolorowo wiemy my sami, zapowiadane podwyżki żywności czy cen prądu raczej nie pozwolą nam zaoszczędzić. Co ciekawe, jak podaje GUS lipiec był miesiącem kiedy sprzedaż detaliczna wzrosła.
Wyjazdy na urlopy, szykowanie dzieci na kolonie, a także przygotowywanie ich do wrześniowego pójścia do szkoły sprawiły, że szczególnie wysoki wzrost odnotowały branże sprzedające ubrania czy obuwie (16,3 proc.) oraz farmaceutyczne i kosmetyczne (11,7 proc.). Na wyniki pierwszej grupy może mieć również fakt, że to właśnie w lipcu miały miejsce sezonowe wyprzedaże w wielu popularnych sklepach.
Wakacje to okres wzmożonych wyjazdów, wielu Polaków na urlopy udaje się własnymi środkami transportu. Najwyższy wzrost sprzedaży detalicznej w lipcu odnotowały przedsiębiorstwa zajmujące się sprzedażą samochodów, motocykli oraz części do nich (o 16,7 proc. wobec wzrostu o 10,0% przed rokiem), a także podmioty dystrybuujące paliwa stałe, ciekłe i gazowe.
Co ciekawe, spadek sprzedaży zanotowały przedsiębiorstwa prowadzące sprzedaż detaliczną żywności, napojów i wyrobów tytoniowych (o 0,6 proc.). Jak podaje money.pl wzrost sprzedaży jest większe niż tempo przyrostu wynagrodzeń, co pozwala wysnuć wniosek, że nadwyżki w domowym budżecie przeznaczamy na konsumpcję. Eksperci zaznaczają, że lipcowa dynamika jest najwyższa od 2015 roku.