Pożar fabryki paluszków Beskidzkich
- Malec (woj. małopolskie, pow. oświęcimski). Pożar hal nie rozprzestrzenia się już! Zawaleniu uległy dachy dwóch hal objętych pożarem. Udało się obronić magazyny, część biurową i silos. W działaniach 51 pojazdów pożarniczych, w tym robot gaśniczy. Do działań zadysponowano również 20 kadetów Szkoła Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie - to informacja zamieszczona przez Straż Pożarną w mediach społecznościowych. Opisano w tym fragmencie pożar fabryki produkującej znane dobrze wszystkim Paluszki Beskidzkie.
Fabryka nie mogła wrócić po pożarze do pełnych możliwości. Produkcja trwała w ograniczonym zakresie. Właściciel nikogo jednak nie chciał zwalniać. - W małej miejscowości z piękną panoramą na Beskid, Adam Klęczar postanawia stworzyć przekąski, które zasmakują każdemu. Mają nieść radość - podaje strona producenta Paluszków Beskidzkich.
Jak konsumenci uratowali producenta? Ponadprzeciętne zakupy Paluszków Beskidzkich
- Chcielibyśmy się tutaj rozpisać, ale tak naprawdę brakuje nam słów na opisanie tego wszystkiego. Po prostu dziękujemy za Wasze wsparcie, ciepłe słowa i okazaną pomoc (...) Dziękujemy, za Wasze wsparcie, chęć pomocy i dużo, ale to dużo ciepłych słów - pisze producent Paluszków Beskidzkich na swojej stronie.
Informacja o tragedii fabryki szybko rozprzestrzeniła się w mediach społecznościowych, powstały spontaniczne apele o kupowanie Paluszków Beskidzkich w jak największych ilościach. Wygląda na to, że genialna w swej prostocie oddolna akcja marketingowa zakończyła się sukcesem. Pozostaje mieć nadzieję, że przedsiębiorstwo wyjdzie na prostą, z jak najszerszą ofertą produktów.