Poselska interwencja w sprawie cen
Pod koniec marca 2025 r. posłowie Jarosław Sachajko i Anna Gembicka zaapelowali do ministra rozwoju i technologii w sprawie rażących różnic w cenach tych samych produktów w Niemczech i Polsce. Ich przykład z Lidla jest szokujący. Jak podali, kosiarka w Polsce kosztowała 799 zł. W Niemczech ta sama kosiarka była sprzedawana za 99 euro, czyli ok. 445 zł. To różnica aż 354 zł! Posłowie przedstawili również inne przykłady z Kauflandu, gdzie w Polsce kawa mielona kosztowała 12,99 zł za opakowanie 500 g; a w Niemczech 2,49 euro (około 11,20 zł) za takie samo opakowanie. To nie koniec, wymieniają również inne zestawienia: olej roślinny w Polsce - 6,99 zł za litr i w Niemczech 1,49 euro (około 6,70 zł) za litr; tabliczka czekolady w Polsce kosztowała 3,49 zł, a w Niemczech 0,79 euro (około 3,55 zł) za taką samą tabliczkę. Różne ceny znaleziono także w przypadku piwa. W Polsce piwo kosztowało 2,99 zł - puszka 0,5 l, a w Niemczech 0,59 euro (około 2,65 zł) za puszkę 0,5 l.
Różnice w cenach produktów drogeryjnych w sieci Rossmann również są znaczące. Jak wskazano woda toaletowa Bruno Banani w Polsce kosztowała 89,99 zł za 50 ml, a w Niemczech 12,99 euro (około 58,45 zł) za 50 ml. Krem Nivea Soft 200 ml w Polsce kosztował 15,99 zł, a w Niemczech 2,49 euro (około 11,20 zł).
W każdej z tych kategorii różnice sięgają kilkudziesięciu procent – i są szczególnie bolesne, gdy spojrzymy na zarobki.
Zarobki w Polsce i Niemczech – przepaść
Dane GUS i niemieckiego urzędu statystycznego nie pozostawiają złudzeń. Średnia pensja w Polsce w końcówce 2024 roku wyniosła 8477 zł brutto. Zaś średnia pensja w Niemczech to około 20 155 zł brutto (przy kursie 4,5 zł/euro). Polak zarabia mniej, ale płaci więcej – za te same produkty, tej samej marki, w tej samej sieci.
W odpowiedzi na interpelację, Ministerstwo Rozwoju i Technologii – powołując się na UOKiK – przyznaje, że różnice cen są faktem. Jednak: „(...) różnice cen tych samych produktów w danej sieci handlowej w różnych krajach nie łamią zakazu stosowania praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów, z uwagi na brak przesłanki bezprawności działania przedsiębiorcy." Inaczej mówiąc – wolny rynek, ich prawo. Ministerstwo tłumaczy, że cena zależy od lokalnych warunków rynkowych, promocji, popularności produktu oraz kosztów operacyjnych.
Podobne stanowisko zajmuje UOKiK. W ocenie prezesa UOKiK, nie ma obecnie podstaw do podjęcia interwencji na podstawie przepisów ustawy. "(...) Trzeba także podkreślić, że ceny produktów spożywczych, czy szerzej, artykułów konsumpcyjnych codziennego użytku, wyznaczane są na lokalnych rynkach, na których sklepy spożywcze konkurują o klientów. Na terenie Polski intensywnie rywalizują sieci z różnym kapitałem, w tym polskim, ale ceny co do zasady są zbliżone z uwagi na ich rynkowy charakter. Z punktu widzenia polskich konsumentów bez większego znaczenia pozostają zatem ceny artykułów spożywczych poza Polską, ponieważ nie mogą oni, bez ponoszenia znaczących dodatkowych kosztów dojazdu czy wysyłki (nie mówiąc o czasie), dokonać ich zakupu za granicą. Z kolei sieci handlowe (w tym Lidl), rywalizując o klientów na terenie Polski, nie mogą również w sposób dowolny wyznaczać cen swoich produktów, gdyż muszą się liczyć z konkurentami, do których mogą odejść klienci, zniechęceni wysokimi cenami. Tym samym sprawdzanie cen artykułów spożywczych za granicą, zwłaszcza wybiórcze i w oderwaniu od rynku lokalnego, nie pozwala na szersze wyciąganie wniosków." - napisano w odpowiedzi na interpelację poselską.
