Praca zarobkowa aż do śmierci. Dramat Polaków
Portal informuje, że "większość osób urodzonych począwszy od 1978 r., czeka praca zarobkowa aż do śmierci, bo jako seniorzy będą pobierać głodowe świadczenia. Jednocześnie będą "za bogaci", by zasilić szeregi podopiecznych pomocy społecznej"
Cytowany przez gazeta.pl, Sebastian Gajewski przestrzega, że "największe znaczenie mają skutki ekonomiczne tego niepokojącego zjawiska oraz związane z nim koszty polityki społecznej w dalekim horyzoncie". Według portalu prognomzy są dramatyczne.
"Analitycy szacują oni, ze za 10 lat mogą być nawet 2 mln takich emerytów. Chodzi o osoby reprezentujące końcówkę pokolenia X i millenialsów, a zatem właśnie z roczników 1978 i późniejszych. To oni będą otrzymywać emerytury obliczane na nowych zasadach od uzbieranych składek na koncie składek, ale praktycznie bez kapitału początkowego lub z mizernym kapitałem" - czytamy.
Fiasko polskiego systemu emerytalnego w obliczu ujemnego przyrostu naturalnego widać gołym okiem. Według prognoz ZUS w 2040 r. wysokość emerytury zmaleje do 37,6 proc., a w 2050 r. spadnie poniżej 30 proc. Oznacza to, że osoby pracujące, które dzisiaj są w średnim wieku otrzymają 25-40 proc. swojej ostatniej pensji. Na łamach dziennika "Rzeczpospolita" dr Maciej Bitner, członek Towarzystwa Ekonomistów Polskich stwierdził m.in., że należy moment przejścia na emeryturę powiązać z prognozowaną długością życia.
Jak dodał ekspert "zamiast zerojedynkowej decyzji o emeryturze ubezpieczony mógłby podzielić swój kapitał w ZUS tak, by uruchomić jakiś procent – od 10 proc. do 90 proc. – a resztę odłożyć na później, żeby dalej przyrastała i była zasilana nowymi składkami".
Według Bitnera należy też zlikwidować składki rentowe dla osób z uprawnieniami emerytalnymi. W ocenie eksperta, osoby, które pracują mimo osiągnięcia wieku emerytalnego, nadal płacą 8 proc. składki rentowej (6,5 proc. płaci pracodawca, 1,5 proc. pracownik).
Bitner z PTE podkreśla, że jeśli nie zaczniemy działać już dziś, demograficzny walec brutalnie rozjedzie nasz zreformowany system emerytalny. W jego ocenie "nie wytrzyma on prostu narastającej presji politycznej coraz liczniejszej grupy osób na emeryturze".
Polecany artykuł: