Według informacji, do których dotarła gazeta, w tym roku policja chciała przyjąć do służby blisko 5,5 tys. osób. Niestety, tych, którzy wymagania spełniają i przechodzą nabór, wciąż jest za mało.
Jak powiedział Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji, przez ostatnie 10 miesięcy zgłosiło się aż 15,5 tys. chętnych do pracy w policji. Rekrutację przeszło jedynie 4 tys. osób. - To pokazuje, jak trudno jest zostać policjantem i że rzeczywistość nie ma nic wspólnego ze starym dowcipem, który mówi, że wystarczy, że jeden policjant umie czytać, a drugi pisać – dodał Ciarka.
Gdzie brakuje policjantów?
Dane Komendy Głównej Policji pokazują, że na początku listopada było 5,4 tys. wakatów, a po listopadowych przyjęciach ich liczba spadła do 4,5 tys. Na koniec roku ma być jeszcze mniejsza, a to dzięki grudniowej rekrutacji.
Najwięcej wolnych miejsc pracy w policji jest na zachodzie kraju. Spowodowane jest to bliskością niemieckiej granicy, tym samym wyjazdem i pokusą większego zarobku. Na Dolnym Śląsku brakuje około 600 policjantów, w Wielkopolsce - niespełna 400.
Z kolei na Lubelszczyźnie, Podkarpaciu czy Podlasiu braki funkcjonariuszy są niewielkie. W województwie świętokrzyskim brakuje zaledwie 14 funkcjonariuszy. To efekt spadku bezrobocia i lepszej sytuacji na rynku pracy.
Funkcjonariusze zachęcają do pracy
Policja chce zachęcić do pracy w swoich szeregach na różne sposoby. Jednym z nich jest wykorzystanie portali społecznościowych, aby pokazać, że zawód policjanta stwarza możliwości dla osób o różnych zainteresowaniach. Według rzecznika KGP, najskuteczniejsze są spotkania z młodzieżą w szkołach i na uczelniach. Funkcjonariusze przyznają także, że znacznie więcej chętnych pojawiło się, gdy policjanci wywalczyli sobie podwyżki.
Zmiany w rekrutacji?
Policjanci zapowiadają, że wymogów nie obniżą. Są jednak szanse, że będą one lepiej przystosowane. Jeśli uda się zrewidować sam tryb przyjęć, to do walki z cyberprzestępczością nie trzeba będzie przechodzić testów sprawnościowych, a do patrolowania ulic posiadać tytuł magistra. Dobór osób mógłby się opierać o konkretne stanowiska.
Źródło: "Rzeczpospolita"