Plan Tuska spali na panewce? Komisja Europejska podaje, że prąd dostarczany Ukrainie jest objęty systemem ETS
Gdy Donald Tusk ogłosił, że chciałby użyć milionowych zapasów polskiego węgla do produkcji prądu dla Ukrainy, nie płacąc przy tym za emisję CO2, wielu chwaliło go za "upieczenie kilku pieczeni na jednym ogniu", choć nie brakowało i słów krytyki. Plan jednak może się nie udać, jeżeli Komisja Europejska nie wyrazi zgody na wyjęcie spod mechanizmu ETS prądu produkowanego dla naszego wschodniego sąsiada.
Jak podaje "Rzeczpospolita" wiele spółek energetycznych było zaskoczonych deklaracją Donalda Tuska, podobnie Komisja Europejska. Dziennik zapytał się KE, czy takie rozwiązanie jest możliwe i jak ustalono, choć urzędnicy unijni słyszeli słowa polskiego premiera, to nie dostali żadnych szczegółowych propozycji, ani nie było kontaktów z polskimi władzami w tej sprawie.
KE podało również, że energia wytwarzania przez elektrownie w Unii Europejskiej i eksportowana do Ukrainy jest objęta uprawnieniami ETS, więc zasada "zanieczyszczający płaci" nie ulegnie zmianie.
Komisja Europejska proponuje inne rozwiązanie. Ukraina potrzebuje zdecentralizowanych źródeł energii elektrycznej?
Komisja Europejska podaje, że Ukrainie potrzebne są "małe, zdecentralizowane źródła energii elektrycznej", takie jak mobilne turbiny gazowe, panele słoneczne czy sprzęt ochronny. Takowy jest już przekazywany przez państwa UE, podobnie jak sam węgiel, którego Ukraina może używać do produkcji energii elektrycznej. Co więcej, węgiel spalany na Ukrainie nie będzie objęty ETS, gdyż państwo nie jest członkiem wspólnoty.
KE podkreśla również, że od inwazji Rosji zsynchronizowano sieci energetyczne Unii Europejskiej i Ukrainy, a wspólnota zwiększa wolumen eksportu prądu do ogarniętego wojną państwa.
Polecany artykuł: