Ceny węgla osiągają rekordowe wartości. Jak podaje Agencja Rozwoju Przemysłu wyceny surowca na potrzeby produkcji są o 15 proc. wyższe niż przed rokiem, Jeszcze bardziej podrożał węgiel dla ciepłowni. Za niego trzeba zapłacić aż o 33 proc. więcej. Eksperci mówią, że w cennikach zapanowała zima, gdyż takich cen latem nie było dawno. Również za granicą węgiel jest rekordowo drogi – pękła już granica 100 dolarów za tonę.
Wydawałoby się, że to dobra wiadomość dla polskich kopalni. Produkcja polskiego górnictwa jednak regularnie maleje. W pierwszych pięciu miesiącach 2018 roku spadek wyniósł 1,1 mln ton węgla mniej niż przez rokiem. Braki odczuwalne są przede wszystkim w przypadku surowca o najwyższej jakości.
Zakłady energetyczne ciepłownie skazane są zatem na przywóz surowca zza granicy. Ci ciekawe, węgiel importowany zawiera mniejsze ilości siarki, co ma znaczenie dla małych i średnich zakładów z powodu wymogów dotyczących emisji.
Jak podaje „Gazeta Wyborcza” statystyki pokazują, że importujemy coraz więcej węgla, głównie z Rosji. W 2016 roku wwieziono do naszego kraju 6,1 mln ton, a w 2017 roku już ponad 9,3 mln ton. Ten rok może być rekordowy, tylko do maja importowaliśmy ponad 7,5 mln ton.
- Niestety, sprowadzamy węgiel nie służy już tylko do ogrzewania domów czy mieszkań. Importujemy także ten energetyczny – służący do produkcji prądu i ciepła, gównie z Rosji. Na rynku pojawiają się nawet oferty z egzotycznego jak dotychczas Kazachstanu – mówi dla „Gazety Wyborczej” Andrzej Czerwiński, który zasiada w sejmowej komisji energii.
Brak możliwości samodzielnego zapotrzebowania na węgiel jest dla naszego kraju sporym problemem. Co prawda, złoża się nam nie wyczerpią to jednak ich wydobycie jest coraz trudniejsze, a co za tym idzie droższe. Spiralę cen nakręca dodatkowo brak inwestycji by unowocześniać polskie kopalnie. Eksperci są zgodni, problemy z rodzimym wydobyciem przełożą się również na ceny prądu.