Wiceszef resortu energii, Grzegorz Tobiszowski zadeklarował, że w Złoczewie (woj. łódzkie) wybudowana zostanie kopalnia odkrywkowa węgla brunatnego. Inwestycja ma kosztować 10-15 mld złotych, a za jej realizację odpowiadać będzie Polska Grupa Energetyczna. W ten sposób ministerstwo chce przedłużyć żywotność Elektrowni Bełchatów – największego wytwórcy prądu w Polsce. Problem w tym, że także największego emitenta CO2 do atmosfery, a to, jak zauważa „Rzeczpospolita”, jest sprzeczne z projektem polityki energetycznej Polski i dokumentom wysłanym do Unii Europejskiej.
Kolejny problem to sama lokalizacja. W Złoczewie bowiem jeszcze miesiąc temu Ministerstwo Energii obiecywało powstanie Elektrowni Jądrowych.
- Ja osobiście nie widzę sprzeczności – twierdzi wiceminister Grzegorz Tobiszowski i tłumaczy: - Kopalnia powinna funkcjonować do 2038–2040 roku, a program jądrowy jest obliczany na o wiele dalszy okres.
Sam projekt budowy budzi też wątpliwości analityków. Z jakich powodów?
- Ze względu na koszt, dużą odległość złoża Złoczew od elektrowni Bełchatów, która znacząco obniża opłacalność tej inwestycji, a także klimatyczną politykę UE – mówi, cytowany przez „Rz”, Paweł Puchalski, analityk Santander BM.
PGE zdaje się jednak nie zwracać na krytyczne głosy uwagi. Spółka ubiega się o otrzymanie wszystkich potrzebnych dokumentów do wydobycia węgla.
- Pracujemy, nie przestajemy starać się o koncesję. Liczymy, że będzie w najbliższym czasie – twierdzi wiceprezes PGE ds. operacyjnych Ryszard Wasiłek. - Projekt nazywa się Złoczew i nie jest w tej chwili projektem zagrożonym – dodaje.