Jak pokazują dane Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, w zeszłym roku znacząco wzrosła liczba osób zwolnionych grupowo. W ubiegłym roku i na początku b.r. ponad 800 firm zdecydowało się na radykalne cięcia. O 55 proc. więcej osób zwolniono w 2016 roku w porównaniu do 2015, a na początku tego roku w wyniku redukcji etatów pracę ma stracić 3,4 tys. osób, co stanowi 17 proc. więcej niż w ubiegłym roku.
Zobacz także: Kiedy zatrudnienie Ukraińca kosztuje więcej niż zatrudnienie Polaka?
Najwięcej zwolnień dotyczy branży finansowej, ale i sieci handlowych, które w wyniku upadku sklepów, takich jak np. Alma czy Tesco nie potrzebują tak wielu kasjerów czy pracowników magazynów. Tylko w samym InPoście planuje się zredukować liczbę pracowników o 1300. Redukcja etatów dotyczyła m.in. Orange, Skanska, T-Mobile, PKO BP, a ostatnio PZU S.A., które zapowiedziało zwolnienia 1000 osób, co ma potrwać do końca grudnia 2017.
Sprawdź również: Ludzie Kaczyńskiego w Enerdze. Prezesi spółki zarabiają po 70 tys. zł miesięcznie
Eksperci twierdzą jednak, że nie powinno postrzegać się tego zjawiska jako normę – według prognoz rynek pracy nadal będzie sprzyjał szukającym posady.
Źródło: /rp.pl