Już pod koniec maja sytuacja grupowego brania zwolnień lekarskich przez pielęgniarki miała miejsce w Lublinie. Wówczas będące na L4 kobiety wprost mówiły, że mają dość warunków swojej pracy.
-Po prostu jesteśmy przemęczone. Pracujemy na minimalnych obsadach w oddziałach, przy znacznie większej liczbie chorych, często kładzionych na korytarzach. Do tej pory nie korzystałyśmy z L4, bo koleżanki musiały za nas pracować. Mamy już dość. Po prostu żądamy szacunku i dostrzeżenia warunków, w jakich pracujemy – mówiła „Dziennikowi Wschodniemu” jedna z pielęgniarek, a inna podsumowała, że za 25 lat pracy, specjalizację, licencjat i dyżury otrzymuje tylko 2,7 tys. złotych netto.
Teraz do podobnego zdarzenia, jak informuje RMF FM, doszło w Białymstoku, w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym im. Ludwika Zamenhofa. Ponad 80 proc. pielęgniarek wzięła zwolnienia lekarskie i nie przyszła do pracy.
- Od 2015 roku domagamy się podwyżki o 400 złotych do wynagrodzenia zasadniczego, były rozmowy, strajki ostrzegawcze, ale nic się nie zmieniło - powiedziała Agnieszka Olchin, przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek w Białostockim Szpitalu.
Podwyżki dla pielęgniarek mają wejść w życie 1 lipca, ale w wielu szpitalach są, zdaniem samych zainteresowanych, po prostu za niskie. W Białymstoku zaproponowano wzrost wynagrodzenia o 103 złote. To za mało i dlatego nie ma porozumienia między pielęgniarkami a dyrekcją szpitala.
- W tej chwili na każdym oddziale mamy tylko oddziałową i ewentualnie jedną pielęgniarkę, która pomaga przy pacjentach. Odwołaliśmy wszystkie przyjęcia planowe. Pacjenci, którzy są pacjentami ogólnopediatrycznymi skierowaliśmy do szpitala wojewódzkiego, w razie potrzeby będziemy prosić o pomoc inne placówki. Musimy przyjmować pacjentów w stanie zagrożenia życie, ponieważ posiadamy oddział intensywnej terapii, pacjentów onkologicznych, pacjentów, którym musimy udzielić specjalistycznej pomocy – oceniła dla RMF FM sytuację dyrektor Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego im. Ludwika Zamenhofa, prof. Anna Wasilewska.
Protest może potrwać nawet do końca tygodnia.