W listopadzie ubiegłego roku informowaliśmy o prowokacji, którą przeprowadził Urząd Skarbowy w Bartoszycach. Dwie kobiety, urzędniczki po cywilnemu, opowiadały mechanikowi, jak to mają jechać w długą trasę, ale przepaliła im się żarówka w samochodzie. Mężczyzna pomógł kobietom, wymieniając żarówkę na własną. Jego punkt nie prowadził już wówczas sprzedaży. Przyjął więc od pań symboliczne 10 zł, by później dowiedzieć się, że była to prowokacja i musi zapłacić 500 zł kary.
Sprawa trafiła ostatecznie do sądu. Dwukrotnie uznano mechanika za winnego zarzucanego mu czynu, ale odstąpiono przy tym od wymierzani kary. To jednak nie pasowało pani Naczelnik Urzędu Skarbowego w Bartoszycach. Wniosła więc apelację o ukaranie mechanika i to w wysokości 600 złotych. Kiedy sprawa stała się głośna, wycofała swój wniosek.
Nie wycofał go jednak Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorstw, Adam Abramowicz. Stwierdził naruszenie praw przedsiębiorcy oraz wniósł o ukaranie byłej naczelnik (złożyła rezygnację w grudniu 2018 roku, jednak wciąż pracuje w skarbówce) US w Bartoszycach, gdyż pod jej nadzorem urząd „zastawiając pułapkę, wykorzystał odruch pomocy znajdującym się w potrzebie ludziom, co drastycznie przyczyniło się do zmniejszenia zaufania przedsiębiorców do administracji publicznej”.
Jak poinformował PAP, gdy b. naczelnik US wycofała swoją apelację o ukaranie mechanika, Sąd Okręgowy w Olsztynie pozostawił sprawę bez rozstrzygnięcia, tym samym orzekając, że jedynym winnym jest… mechanik, którym pomógł urzędniczkom. Sąd stwierdził, że rozumie chęć pomocy mechanika, ale trzeba też zaznaczyć, że taka usługa normalnie kosztuje znacznie drożej. Mężczyzna jednak nie będzie musiał płacić kary.