- Potwierdzamy, że dziś rano do naszej siedziby weszli przedstawiciele CBA i chcieli wydania dokumentów związanych z prywatyzacją Ciechu - usłyszeliśmy w Kulczyk Holding. Funkcjonariusze odwiedzili również prezesa spółki Ciech Dariusza Krawczyka, a także byłego wiceprezesa Ciechu. Taką informację podał na Twitterze dziennikarz Cezary Gmyz.
Nikt nie został zatrzymany - informuje CBA. Funkcjonariusze na polecenie Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej weszli do siedzib Kulczyk Holding S.A., Ciechu S.A. oraz do byłego prezesa Ciechu S.A. i byłego wiceprezesa Ciechu. Zabezpieczone zostały dokumenty i dane komputerowe.
Zobacz również: Milioner chciał uciec przed PiS-em do Monako. Teraz chwali prezydenta Andrzeja Dudę
Kulczyk na taśmach
O możliwych nieprawidłowościach przy prywatyzacji Ciechu (koncern chemiczny, dawna PRL-owska centrala handlu zagranicznego) zaczęto mówić, gdy telewizja Republika opublikowała w zeszłym roku taśmy z podsłuchanych rozmów Jana Kulczyka z lobbystą Piotrem Wawrzynowiczem.
Z nagrania wynikało, że Kulczyk nie będzie miał problemów z kupnem pakietu akcji od państwa, bo nie są tym zainteresowani inni milionerzy - tu padają nazwiska Zdenka Bakala, jednego z najbogatszych Czechów, a także Michała Sołowowa i Zbigniewa Jakubasa. Kulczyk dopiął swego i przejął 40 proc. akcji Ciechu, które formalnie trafiły do KI Chemistry (spółka zależna do Kulczyk Investments). Firma najbogatszego Polaka wezwała do sprzedaży ponad 34,78 mln akcji Ciechu. W sumie chciała skupić 66 proc. kapitału spółki. Zaoferowano 29,5 zł za akcję. I to właśnie cena wzbudziła podejrzenia w tej sprawie.
Sprawę bada NIK i prokuratura
Od 2 kwietnia warszawska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie prywatyzacji spółki chemicznej. Chodzi o możliwość "niedopełnienia ciążących obowiązków i nadużycia udzielonych uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez osoby zobowiązane do zajmowania się sprawami majątkowymi Skarbu Państwa w związku ze zbyciem przez SP w odpowiedzi na publiczne wezwanie KI Chemistry z grupy Kulczyk Investments 37,9 proc. akcji Ciech SA za kwotę nie mniejszą niż 619 mln zł, czym wyrządzono państwu szkodę majątkową w wielkich rozmiarach". Za takie czyny prawo przewiduje karę w wysokości nawet 10 lat pozbawienia wolności - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Już w grudniu zeszłego roku Najwyższa Izba Kontroli wytknęła Ministerstwu Skarbu Państwa nieprawidłowości przy prywatyzacji czterech spółek - w tym właśnie Ciechu. Kontrolerzy NIK stwierdzili m.in., że akcje giełdowego Ciechu sprzedano po cenie nieoddającej ich faktycznej wartości.
- Działania prywatyzacyjne Ministra Skarbu Państwa w latach 2012–2014 były zgodne z misją i celami strategicznymi przyjętymi przez Radę Ministrów. 11 z 15 największych prywatyzacji przeprowadzono wówczas bez istotnych nieprawidłowości – podano komunikacie NIK.
MSP wyjaśnia
Do sprawy odniosło się również ministerstwo skarbu państwa. W kwietniu pojawił się komunikat w tej sprawie na stronie internetowej MSP. Czytamy w nim, że "prywatyzacja CIECH została dokonana w sposób absolutnie transparentny, na rynku regulowanym, w trybie odpowiedzi na wezwanie. Oznacza to że cena sprzedaży akcji Ciechu była powszechnie znana przed dokonaniem transakcji. Każdy potencjalny inwestor mógł zaoferować wyższą cenę za nabywane akcje – poprzez ogłoszenie tzw. kontrwezwania."
Czytaj także: Taśmy Kulczyka. "Trzeba zrobić koncern chemiczny k...a" [KULISY]
- Żaden inny inwestor nie ogłosił kontrwezwania na akcje CIECH, co oznacza, że oferta KI Chemistry była jedyną dostępną dla akcjonariuszy spółki. MSP przeprowadziło transakcję zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa i procedurami wewnętrznymi, wykorzystując wsparcie renomowanego doradcy finansowego do oceny atrakcyjności wezwania. CIECH od wielu lat był przeznaczony do prywatyzacji. Jego sprzedaż została poprzedzona głębokim programem restrukturyzacji, który przyczynił się do istotnego wzrostu wartości spółki. MSP sprzedając akcje uzyskało wartość ekonomiczną wyższą niż pierwotnie proponowana w wezwaniu cena 29,5 zł za akcję – uzyskując kwotę 31 zł oraz 1,13 zł dywidendy na akcję. Skarb Państwa otrzymał więc 32,13 zł za każdą akcję - czytamy dalej.
Źródło: Superbiz, Bankier.pl, "DGP"