W poprzednim kwartale br. zarabialiśmy więcej. Średnie wynagrodzenie w Polsce wyniosło wówczas 5331,47 zł. Teraz przeciętna pensja jest mniejsza dokładnie o 306,99 zł. Zdaniem ekspertów Personnel Service to efekt szybkich zmian na polskim rynku pracy, które miały związek z pandemią SARS-CoV-2 i wprowadzonymi ograniczeniami w gospodarce.
- Dane GUS potwierdziły to, czego można było się spodziewać. Dotychczasową dobrą dynamikę wzrostową przeciętnego wynagrodzenia i optymistyczne dane z roku 2019, kiedy nastąpił wzrost wynagrodzeń o 7,3%, zatrzymała trwająca pandemia koronawirusa. Wielu pracodawców w obliczu spadających obrotów swoich firm zdecydowało się na obniżkę wynagrodzeń pracowników. Czasem było to 10%, czasem 25%, a czasem – nawet połowa pensji. W skrajnych przypadkach decydowano się na rozwiązanie obowiązujących umów. Źle wyglądała sytuacja pracowników w branży hotelarskiej czy gastronomii. Tam wiele osób, zwłaszcza na umowach cywilnoprawnych, traciło pracę niemal z dnia na dzień – mówi Krzysztof Inglot, Prezes Zarządu Personnel Service i ekspert ds. rynku pracy.
Chwilowe załamanie czy długotrwały kryzys – co nas czeka?
Porównując przeciętne wynagrodzenie w ujęciu rok do roku widać nieznaczny wzrost dokładnie o 185,24 zł (ok. 3,8%) w stosunku do drugiego kwartału 2019 roku, kiedy wynosiło 4839,24 zł. Warto wziąć jednak pod uwagę, że te zmiany oznaczają wyhamowanie dotychczasowego trendu. Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego, w ciągu ostatniej dekady przeciętne wynagrodzenie w Polsce wzrosło o 60%. W 2010 roku średnia pensja wynosiła bowiem 3235,91 zł. Wzrosła też liczba zatrudnionych – z 8,06 mln do 9,23 mln. To, czy najgorszy okres na rynku pracy mamy za sobą, pokażą dopiero kolejne kwartały.
- Odmrażanie gospodarki powinno stopniowo przywracać równowagę, jeśli chodzi o wysokość wynagrodzenia oraz poziom bezrobocia. Wydaje się też, że nawet jeśli jesienią znacząco wzrośnie liczba przypadków zakażenia koronawirusem, rządzący nie zdecydują się ponownie na tak drastyczne zamrożenie gospodarki jak w marcu – dodaje Krzysztof Inglot.
SPRAWDŹ TAKŻE: Arcybiskup Głódź ma kilkanaście tysięcy zł emerytury. Dostanie KOLEJNE 5 tysięcy! Dlaczego?