O piątkowej awanturze w Sejmie słyszeli zapewne wszyscy, ale przypomnijmy w skrócie: po tym jak posłowie opozycji zablokowali sejmową mównicę, obrady zostały przeniesione do Sali Kolumnowej, w której odbyło się głosowanie nad ustawą budżetową. Jako że sala ta nie jest wyposażona w maszyny do głosowania, posłowie oddawali głosy poprzez podniesienie ręki, zliczali je sekretarze. W ten sposób ustawa budżetowa została przyjęta. Od razu jednak pojawiły się zastrzeżenia opozycji, która twierdzi, że głosowanie powinno zostać powtórzone, a ustawę uchwalono nielegalnie, bo na sali nie było kworum, czyli przewidzianej prawem liczby 230 posłów, potrzebnej do tego, by uchwalenie przepisów było możliwe.
ZOBACZ TEŻ: Co to jest ustawa budżetowa [WYJAŚNIAMY od A do Z]
W teorii wystarczyłoby, aby PiS, które zarzeka się, że głosowanie nad budżetem zostało przeprowadzone zgodnie z procedurami, zgodziło się na tzw. reasumpcję, czyli ponowne głosowanie. I tak ma w Sejmie większość, więc budżet zostałby uchwalony bez problemu. Ale to by oznaczało, że partia rządząca przyznaje się do nieprawidłowości, dlatego też do takiego rozwiązania się nie kwapi. Sytuacja jest więc patowa, a na jej rozwikłanie czas jest tylko do 30 stycznia. To właśnie do tego dnia zgodnie z prawem budżet musi zostać podpisany przez prezydenta. Jeśli jednak politycy się nie porozumieją i będzie trwał tzw. paraliż budżetowy, może się okazać, że zostaną choćby zawieszone wypłaty emerytur, które uzależnione są od przyjęcia budżetu!
ZOBACZ TEŻ: [PROTESTY W SEJMIE] Opozycja nie uznaje uchwalenia budżetu
Choć scenariusz taki jest możliwy, na szczęście nie zanosi się na jego realizację. Nawet jeśli budżet nie zostanie uchwalony, przez rząd może zostać przyjęte tzw. prowizorium budżetowe, które będzie obowiązywało do czasu uchwalenia budżetu właściwego, nie dłużej jednak niż przez rok. „Po transformacji ten instrument zastosowano tylko raz, na pierwszy kwartał 1992 r., bo rząd Jana Olszewskiego tworzył się w grudniu poprzedniego roku i nie zdążył przygotować swoich propozycji finansowych” - przypomina „Rzeczpospolita”.
Źródło: rp.pl
Przez awantury w Sejmie emeryci nie dostaną pieniędzy w 2017 r.?
Teoretycznie budżet na 2017 r. został przed weekendem przyjęty przez Sejm, a więc może trafić do Senatu, a potem na biurko prezydenta. Jako że jednak pojawiają się zastrzeżenia co do sposobu uchwalenia ustawy budżetowej, jednego z najważniejszych dokumentów w Polsce, a opozycja chce powtórzenia głosowania nad nią, może się okazać, że nastąpi paraliż budżetowy, a z nim choćby wstrzymanie wypłaty emerytur. Czy to realny scenariusz?