Podczas exposé premier Beaty Szydło na 100 dni rządu, złożyła ona obietnicę związkom zawodowym, że świadczenia będą przysługiwać na podstawie stażu pracy, odpowiednio 35 lat pracy dla kobiet i 40 lat pracy dla mężczyzn. Oznacza to, że rynek pracy opuści 390 tys. kolejnych osób. W opinii ZUS, do tej liczby należy doliczyć jeszcze ok. 220 tys. osób, którzy mają prawo do świadczeń na dotychczasowych zasadach. Po zsumowaniu otrzymamy liczbę 860 tys. - właśnie tylu emerytów przybędzie nam w przyszłym roku - czytamy w tvn24bis.pl.
Zobacz także: Dom spokojnej starości - jeden z naszych "45 pomysłów na biznes"
Zakład Ubezpieczeń Społecznych w swym raporcie prezentuje dwa możliwe scenariusze - przy utrzymaniu wieku emerytalnego na obecnym poziomie i po obniżeniu wieku emerytalnego. Z danych ZUS wynika, że aktualnie w wieku poprodukcyjnym jest 7 mln 297 tys. osób, z czego większość to emeryci, jednak są także osoby nadal pracujące. I jeżeli wiek emerytalny zostałby obniżony, to w wieku poprodukcyjnym znajdzie się 7 mln 963 tys. osób, co daje ponad 600 tys. dodatkowych osób. Jeżeli - jak prognozuje ZUS - granica wieku emerytalnego nie zostanie zmieniona, to w 2021 roku będziemy mieć do czynienia z 7 mln 600 tys. osób w wieku poprodukcyjnym. Gdyby jednak zostały wprowadzone nowe przepisy i wiek emerytalny zostałby obiżony, to w 2021 roku liczba emerytów będzie wynosiła 8 mln 700 tys. osób, a więc aż o 1 mln osób więcej niż w pierwotnym scenariuszu.
źródło: tvn24bis