Przymrozki niszczą świętokrzyskie sady
Obraz jest przerażający. Owoc jest czarny, zniekształcony, nienadający się już. Większość leży na ziemi… Jak donosi TVP Kielce - zbyt wczesne kwitnięcie drzew owocowych a teraz atak chłodu i przymrozki powodują ogromne spustoszenie. Tak jest m.in. w sadzie Jarosława Głąba, który na 9 hektarach uprawia śliwy, jabłonie, grusze i czereśnie. Większość owoców nie przetrwała.
- "Tak od 60 do 70 procent nie będzie się nadawało. Nie utrzymają drzewa po prostu, wszystko opadnie. O resztę trzeba zadbać, walczyć" - mówi Jarosław Głąb, sadownik.
Walka trwa dzień i noc
Sadownicy nie poddają się i działają, zraszają wodą, pryskają drzewa od godziny 2 w nocy do rana do 6. - "Non stop trzeba jeździć i pryskać. Wtedy na owocu tworzy się taka bańka zamarznięta ze szronem i ona chroni owoc, ale w tym roku to nie zdało egzaminu "– mówi Renata Wysocka, sadownik dla TVP Kielce
Jak mówi jeden z sadowników, jego kolega posiadający 4 hektary i założone zraszacze, mówił, że nad ranem temperatura spadła do minus 5 st. C. Kto nie spał - uratował, a on przespał sprawę - nie ma nic. Wymarzło totalnie i został facet bez środków do życia - opisuje Stanisław Kula, sadownik. Sadownicy walczą na różne sposoby. Rośliny dogrzewają przez rozpalanie ognisk - co trzy, cztery metry ognisko i w następnej alejce na przemian, żeby tak było ciepło.
Polecany artykuł: