Pod koniec lipca w „Newsweeku” (wydawanym przez szwajcarsko-niemiecki koncern Ringier Axel Springer) ukazał się obszerny artykuł „Wielki strach w fabryce dokumentów” opisujący rzekome poczynania Woyciechowskiego. W dużym skrócie, według autora tekstu, Michała Krzymowskiego, prezes PWPW w ramach „dobrej zmiany” zaczął zwalniać pracowników wytwórni, mimo ich wysokich kompetencji. Zwolnienia dotyczyły ponoć także tych, którzy byli w bardzo trudnej sytuacji życiowej. Prace miał stracić prawnik, którego córka cierpi na nieuleczalną chorobę genetyczną oraz ojciec samotnie wychowujący troje dzieci. Według „Newsweeka” to postępowanie prezesa kłóciło się z jego powszechnie znaną religijnością (Woyciechowski organizuje np. msze święte w intencji firmy). Gazeta twierdzi, że pracę w PWPW „od przyjścia Woyciechowskiego” straciło ponad sto osób.
ZOBACZ TEŻ: Tajemnica NBP ujawniona! Oto banknoty na wypadek wojny [ZOBACZ]
To wciąż nie wszystkie zarzuty. Krzymowski podnosił w swoim tekście, że PWPW sponsoruje mogące uchodzić za kontrowersyjne projekty. Wytwórnia rzekomo przekazała choćby 50 tys. zł na wsparcie powstania drugiego tomu książki o Lechu Kaczyńskim czy 100 tys. zł dla tygodnika „Do Rzeczy” na organizację konkursu „Strażnik Pamięci”. Krótko po publikacji, dokładnie 5 sierpnia, zarząd PWPW podjął decyzję o bojkocie wydawnictwa Ringier Axel Springer. „Newsweek” bronił się, że PWPW nie odpowiedziała na podesłane jej pytania, z kolei instytucja twierdziła, że nie może udzielać mediom informacji naruszających prywatność jej pracowników. Spór zabrnął do sądu, o czym dziś poinformował na konferencji prasowej prezes PWPW. Wystąpienie Woyciechowskiego było bardzo mocne. Szef wytwórni podkreślił, że w publikacjach „niemal uśmiercono” córkę jednego z pracowników zakładu. Gazecie zarzucono podawanie informacji niezgodnych z prawdą. Nieprawdziwe informacje mają dotyczyć m.in. liczby zwolnionych osób i przyczyn tych zwolnień oraz sprawy sponsoringu projektów przez PWPW. Z kolei zdaniem Woyciechowskiego, część prawdziwych informacji zawartych w artykule nie powinna ujrzeć światła dziennego, bo stanowi tajemnicę przedsiębiorstwa. Ten wątek sprawy bada już prokuratura w Radomiu. Dziś szef wytwórni poinformował o dwóch kolejnych postępowaniach w sprawie.
ZOBACZ TEŻ: Hofman i Girzyński zarabiali na kontraktach z PWPW. CBA ma zbadać sprawę
„W zeszłym tygodniu spółka złożyła w Sądzie Okręgowym w Warszawie pozew o ochronę dóbr osobistych przeciw Ringier Axel Springer Polska. Domaga się publikacji przeprosin w tygodniku „Newsweek”, na stronach głównych newsweek.pl i fakt.pl oraz na platformie internetowej „Newsweek Plus”, a także miliona złotych odszkodowania na rzecz związanej z firmą fundacji Reduta PWPW działającej na rzecz utrwalania pamięci o polskiej historii” - czytamy w portalu wirtualnemedia.pl. „Woyciechowski w minionym tygodniu złożył natomiast do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotów prywatny akt oskarżenia Michała Krzymowskiego. Oskarża dziennikarza, że (…) pomówił go o nieprawdziwe zachowania polegające rzekomo na braku przyzwoitości, kierowaniu się nepotyzmem, działaniu z zemsty i braku troski o właściwe zarządzanie interesami Spółki PWPW S.A. (...)” - dodaje portal. Woyciechowski złożył ponadto wniosek do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich o „uhonorowanie” Krzymowskiego tytułem Hieny Roku. Szefostwo „Newsweeka” od początku kontrowersji po publikacji artykułów podkreślało zaś, że jego zdaniem działania PWPW mają na celu zastraszenie środowiska dziennikarskiego.
Źródła: TVP Info, newsweek.pl, pwpw.pl, wirtualnemedia.pl
PWPW pozywa „Newsweeka” o MILION zł! „Artykuł niemal uśmiercił dziecko”
Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych żąda od wydawcy „Newsweeka” miliona zł odszkodowania – poinformował dziś na konferencji prasowej prezes PWPW Piotr Woyciechowski. W wielowątkowej sprawie do sądów skierowano aż dwa pozwy. Oddzielnie wydawnictwo Ringier Axel Springer pozywa instytucja, oddzielnie, autora tekstu, jej prezes. PWPW chce od wydawcy „Newsweeka” m.in. aż miliona zł odszkodowania. Prezes Woyciechowski twierdzi, że w publikacji gazety „niemal uśmiercono” dziecko jednego z pracowników wytwórni.