Harcerstwo w PRL miało na celu wychować dawne zuchy w duchu socjalizmu, aby polska młodzież miała słuszne poglądy, ambitne cele i nie chciała uciekać na Zachód w przebraniu niedźwiedzia ani do Szwecji na tratwie. Zwykle się to nie udawało, ponieważ w pewnym wieku młody człowiek farbował mundurek na różne kolory, zapuszczał włosy i męczył Hendrixa zamiast „Płonie ognisko”. Czasem jednak harcerstwo było trampoliną do kariery. Harcerz trafiał najpierw do ZMP, a zaraz potem do PZPR, trudno się więc dziwić, że nie miał czasu na Hendrixa ani budowanie tratwy.
Peerelowskie harcerstwo miało jedną cudowną cechę. Chociaż ciągle słyszało się o wypisywaniu z harcerstwa, tak naprawdę w celu pogłębiania zakazanej wiedzy o Polsce nie trzeba się było nigdzie wypisywać, ponieważ do harcerstwa werbowano, bez zapisywania. Nie będąc zapisanym, wystarczyło przestać chodzić na zbiórki i tym sposobem wyjść na wolność.