Były tak różne, że gdyby je razem zamknąć, nie miałyby o czym gadać. Dalida, którą wylansował u nas Lucjan Kydryński, oczarowany jej śpiewem, ale i milcząca powodowała, że przedziwny prezenter posmarowany od góry brytlantyną zauważał, że piosenkarka ma profil etruskiej bogini. Przyjechała do Polski w 1963 roku i na miejscu okazało się, że zmniewolony naród kocha ją już od jakiegoś czasu i wali do Sali Kongresowej jakby co najmniej rzucili tam parówki.
Quiz PRL. Gwiazdy, które odwiedziły Polskę Ludową. Pamiętasz to?
Cztery lata później przyjechali do Warszawy The Rolling Stones. Wspominajac występ Mick Jagger powiedział, że był "egzotyczny", Na scenie on – ucieleśnienie wolności, braku guzików i oporów, na widowni marynarki, garniturki i białe bluzeczki, a wszystko to pierwszy raz w życiu oddające się rozpuście zmysłów i wstrzasom zamiast podrygów. Na Festiwalu w Sopocie śpiewały u nas także nasze własne zagraniczne gwiazdy, będące nimi wyłącznie w PRL. Taką był Drupi wyglądający jak złodziej z Różyckiego, a trochę bardziej znaną Demis Roussos – na oko skrzyżowanie terrorysty z trzema królami.