QUIZ PRL

QUIZ. Transport publiczny w PRL. Tego nie da się zapomnieć!

Był rozklekotany jak samo państwo i zardzewiały jak jego ustrój. Pociągi podmiejskie, żółto-niebieskie kursowały kiedy chciały, a kiedy nie chciały – stały. 10 minut, dwadzieścia, trzydzieści pięć… i nic. Zimą nie wpuszczały podróżnych do środka, bo nie miał kto tego zrobić. Załoga jeszcze nie dojechała, nie wypaliła papierosa przed podróżą itp.

Pociągi dalekobieżne śmierdziały rdzą i moczem tak bardzo, że można było przypuszczać, że po dotarciu do celu tarzają się po torach jak dziki w swoich dołkach. Były tak brudne, że nie można było wyjść z przedziału i oprzeć się o okno i poczytać mijane transparenty i banery, a wszystko to czerwone na tle oglądanej ze znudzenia szarości.

Autobusy i tramwaje – ech, te były charakterne! Tramwaje szarpały co chwilę, a pasażerowie, którzy nie siedzieli, prędzej czy później leżeli. Jeżeli akurat była niedziela, leżeli w sobotnich pawiach, udeptanych na błoto. W tramwajach zimą było lodowato, podobnie jak w autobusach. Nogi strasznie marzły, a jednak panowało powszechne przekonanie, że lepiej było zmarznąć na przystanku, czekając na cud i jechać zamarzając, niż iść i zamarznąć w drodze.

Bo zimy nie były jeszcze wtedy porą wilgotną. Były zimami. Najfajniejsze autobusy w PRL, zwane „Zosiami” były pękate, a z przodu wyglądały zupełnie jak wieloryb z „Pana Maluśkiewicza”. Może ktoś pamięta, że Pan Maluśkiewicz był podróżnikiem. Jednak zamiast transportu publicznego wybrał łódeczkę. I dobrze na tym wyszedł.

Quiz – transport publiczny w PRL
Pytanie 1 z 10
Pod wielkim garbem na prawo od kierowcy w autobusach typu „Zosia” znajdował się:
Pieniądze to nie wszystko Marcin Ociepa

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze