O planach rządu mówił wczoraj w Sejmie minister energii Krzysztof Tchórzewski. Ministerstwo chce podwyższyć wartość nominalną akcji spółek energetycznych, w których jest większościowym udziałowcem. Minister nie wymienił nazw, ale mogą to być m.in. Enea, PGE, Tauron czy Energa. Dzięki temu zabiegowi firmy te będą musiały zapłacić wyższy podatek (chodzi o ok. 10 mld zł).
Słowa ministra spowodowały, że tylko wczoraj wartość rynkowa akcji pięciu energetycznych firm zmniejszyła się o około 2 mld zł.
Sytuacja tych firm robi się o tyle poważna, że rząd już wcześniej zmusił je dodatkowych wydatków. Wtedy chodziło ratowanie nierentownych kopalni. PGE, Energa i PGNiG Termika musiały wyłożyć 1,5 mld zł na udziały w Polskiej Grupie Górniczej. Za chwilę Enea będzie musiała zasilić Katowicki Holding Węglowy kwotą ok. 350 mln zł. Z kolei Tauron musiał przejąć nierentowną kopalnię Brzeszcze, która wymaga ogromnych inwestycji. PGNiG Termika ma natomiast przejąć aktywa Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Zobacz także: Jaki pomysł na energetykę ma Mateusz Morawiecki?
Skutki tej polityki wszyscy Polacy odczują płacąc rachunki za prąd. Spółki energetyczne potrzebują bowiem pieniędzy np. na sfinansowanie niezbędnych prac modernizacyjnych. Szukać ich będą w kieszeniach odbiorców. „Rzeczpospolita” szacuje, że rachunek przeciętnego gospodarstwa wzrośnie o 50–75 zł rocznie.
Nie są to pierwsze tego typu szacunki, które pojawiają się w mediach. Kilka tygodni temu wzrost rachunków za prąd na podobnym poziomie prognozowali eksperci cytowani przez „Gazetę Wyborczą”.
Czytaj również: Nawet 55 zł więcej za prąd! To my zapłacimy za wspieranie przemysłu węglowego
Źródło: rp.pl, money.pl; oprac. MK
Podcasty
Playlisty tematyczne
