Szef InPostu nie zawsze święcił tryumfy o czym najlepiej świadczą napisane tuż po udanym debiucie na giełdzie w Amsterdamie słowa. - (…) Dziękuję zwłaszcza tym, którzy w przeciwieństwie do większości, nie skreślali ani mnie, ani InPostu z biznesowej mapy"- napisał Rafał Brzoska. Teraz InPost wyceniany jest na 9,57 mld euro, czyli ok. 43,54 mld zł. Przy takiej wycenie, jak podaje Business Insider, majątek samego Rafała Brzoski szacuje się na 5,66 mld zł. To znaczy, że dziś Brzoska uplasowałby się na 7 miejscu na liście najbogatszych Polaków według magazynu Forbes. Kogo wyprzedziłby szef InPostu? Michała Sołowowa (15,62 mld zł); Zygmunta Solorza (12.03 mld zł), Jerzego Staraka (9,63 mld. zł), Tomasza Biernackiego (8,13 mld zł.), Dominikę Kulczyk (6,87 mld zł.) oraz Sebastiana Kulczyka (6, 45 mld zł). Jako biznesmen Brzoska przeżył wiele. Miał przed oczami widmo bankrutctwa, konflikt sądowy z pocztowym gigantem i paczkomaty, w które od zawsze wierzył, a które wielu wydawały się projektem mocno przeinwestowanym. O InPoscie, części Intergera, zaczęło być głośno w 2006 roku za sprawą słynnych blaszek dociążających. Wtedy, gdy o jedynie Poczta Polska mogła dostarczać listy o masie niższej niż 50 g., Brzoska dociążał przesyłki blaszkami. Dzięki sprytowi i niższej cenie InPost rósł w górę jak szalony (miesięcznie dostarczał 2 miliony przesyłek). Paczkomaty, które zrewolucjonizowały rynek dostaw, pozwalając na samodzielne odebranie przesyłki w dowolnym terminie, pojawiły się później. To dzięki takim właśnie działaniom w 2011 roku Rafał Brzoska trafił na listę najbogatszych Polaków. Jego majątek wyceniono wtedy na ponad 200 mln zł.
KONIEC Z AWIZO! Poczta ma nowy projekt
Brzoska z funduszem PineBridge powołał do życia easyPack, czyli spółkę joint venture, która miała sprawić, że paczkomaty InPostu podbiją rynek zagraniczny. Akcje skoczyły w górę, udało się podpisać intratny kontrakt na obsługę przesyłek sądowych i prokuratorskich, ale … paczkomaty rozwijały się w zbyt wolnym tempie. Po wynikach za 3 kwartał 2014 roku zysk spółki spadł trzykrotnie. Rozgoryczenie inwestorów sięgnęło zenitu. Mówiono o „jedynie świetnym PR” InPostu i o tym, że paczkomaty są drogie i przeinwestowane. W 2015 roku spółka pojawiła się na GPW, ale notowania od początku były słabe. Ostatecznie InPost pogrążyła utrata kontraktu na przesyłki sądowe i prokuratorskie w 2016 roku. Po walce i próbie restrukturyzacji spółki Brzoska wycofał się z listów tradycyjnych. Z czasem było tylko gorzej – zaczęły się problemy z płynnością finansową. Efekt? InPost zniknął z giełdy z wyceną ok. 400 mln zł, czyli o 43 mld. zł mniejszą niż dziś.
Kaczyński z gigantyczną emeryturą. Sprawdź, jaką emeryturę ma prezes PiS
Przyszły jednak lepsze czasy. Pandemia, która wielu pogrążyła, Brzosce dała drugie życie. Handel internetowy, popularność przesyłek i paczkomatów sięgnęły zenitu. Teraz, oprócz działania na polskim rynku, Grupa chce dalej rozwijać się Wielkiej Brytanii (gdzie jest już ponad 1100 paczkomatów) i wystartować we Francji, Hiszpanii i Włoszech. InPost ma się czym pochwalić. Przychody InPostu po trzech kwartałach 2020 roku wzrosły do 1,67 mld zł z 832,5 mln zł rok wcześniej.