- We wtorek ministrowie środowiska UE głosują nad nowym celem klimatycznym na 2040 r. (90% redukcji emisji względem 1990 r.), jednak decyzja jest "na ostrzu noża" z powodu braku wymaganej większości.
 - Polska, reprezentowana przez wiceministra Bolestę, zabiegała o klauzulę rewizyjną, która pozwoli na zmianę celu, jeśli negatywnie wpłynie na gospodarkę; zapisy te zostały wzmocnione.
 - W negocjacjach pojawiają się również kwestie rozszerzenia systemu ETS2 na transport i ogrzewanie, co budzi obawy, oraz możliwość użycia kontrowersyjnych kredytów węglowych do 3-5% redukcji.
 - Pomimo wątpliwości, unijni decydenci podkreślają, że UE nadal pozostaje liderem w walce ze zmianami klimatu w porównaniu do innych globalnych graczy
 
Kluczowe głosowanie w Brukseli. Jaki będzie nowy cel klimatyczny UE?
We wtorek (4.11) ministrowie środowiska państw członkowskich podejmą próbę wyznaczenia nowego, ambitnego celu klimatycznego dla Unii Europejskiej na rok 2040. Polskę na posiedzeniu będzie reprezentował wiceminister klimatu Krzysztof Bolesta. Jak informują unijni dyplomaci, wynik głosowania jest daleki od pewności. Według jednego ze źródeł PAP, jeszcze w piątek „wyglądało na to, że wśród państw członkowskich nie ma wymaganej do przyjęcia nowego celu większości kwalifikowanej”. Sytuacja jest dynamiczna, a ostateczny kształt przepisów może ulec zmianie nawet w ostatniej chwili, aby przekonać niezdecydowane stolice. W ramach nowego celu Unia Europejska ma zobowiązać się do zmniejszenia ilości emitowanych gazów cieplarnianych o 90 proc. względem 1990 r. Propozycja ta ma uzupełnić obowiązujące prawo, które zakłada redukcję emisji o 55 proc. do 2030 r. i osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r.
Redukcja emisji o 90 proc. i kontrowersyjny system ETS2
Głównym założeniem nowej polityki klimatycznej UE jest drastyczna redukcja emisji, jednak diabeł tkwi w szczegółach. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych tematów jest planowane na 2027 r. rozszerzenie systemu handlu pozwoleniami na emisję (ETS2) na transport i ogrzewanie budynków. Premier Donald Tusk zapowiadał, że nowe zapisy mogą umożliwić zablokowanie wejścia w życie tego systemu. W odpowiedzi na te obawy, przewodnicząca KE Ursula von der Leyen zapowiedziała rozwiązanie problemu wysokich cen oraz „stopniowe i płynne” wprowadzanie ETS2. Pomocą w realizacji celów klimatycznych mają być tzw. kredyty węglowe, które pozwolą na wliczanie do redukcji emisji inwestycji w zielone rozwiązania w krajach trzecich. To rozwiązanie również budzi spory, ponieważ rynek kredytów węglowych praktycznie nie istnieje, co w praktyce mogłoby oznaczać obniżenie realnego wysiłku redukcyjnego, mimo utrzymania celu 90 proc. na papierze.
Jakie warunki postawiła Polska? Klauzula rewizyjna kluczem do zgody
Początkowo głosowanie miało odbyć się we wrześniu, jednak zostało odroczone ze względu na wątpliwości wielu państw, w tym Polski. Sprawa trafiła na unijny szczyt w październiku, gdzie przywódcy wezwali do obudowania celu klimatycznego szeregiem bezpieczników. Jednym z kluczowych bezpieczników, o które zabiegała m.in. Polska, jest klauzula rewizyjna, która ma umożliwić zmianę unijnego celu, jeśli jego realizacja nie będzie sprzyjać gospodarce. Premier Donald Tusk ocenił na szczycie, że taka rewizja uczyni nowy cel klimatyczny „mniej bolesnym i bezpieczniejszym także dla Polski”. Zgodnie z nowym projektem, Komisja Europejska co dwa lata dokona przeglądu celu, biorąc pod uwagę m.in. ceny energii, globalną konkurencyjność i kondycję przemysłu, a w razie potrzeby przedstawi wnioski ustawodawcze dotyczące jego rewizji.
Unia przed szczytem COP30. Czy jest się czego wstydzić?
Wtorkowe posiedzenie odbywa się na dwa dni przed rozpoczęciem globalnego szczytu klimatycznego COP30 w Brazylii. Unia Europejska chce tam pojechać ze zaktualizowanym i ambitnym zobowiązaniem w ramach porozumienia paryskiego. Jednak jego przyjęcie wymaga jednomyślności, która wciąż stoi pod znakiem zapytania. Mimo wewnętrznych sporów i „rozwadniania” celu, unijni decydenci odpierają zarzuty o porzucanie ambicji klimatycznych. Jak stwierdził jeden z dyplomatów w rozmowie z PAP: „Popatrzmy na tych, których w Brazylii nie będzie i którzy wystąpili z porozumienia paryskiego albo na tych którzy przyjadą, ale z o wiele mniejszymi zobowiązaniami niż to, co robi UE. Nie, nie mamy powodów do wstydu”.
		                
		                
                  