Był 2010 r., kiedy Cha Sa-soon z Korei Południowej stała się szczęśliwą posiadaczką prawa jazdy. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że 69-letnia wtedy kobieta zdała egzamin za 960. razem! Co ciekawe, mowa tu o części teoretycznej, która w Polsce uchodzi za o wiele łatwiejszą do zdania, niż praktyka. Część praktyczną udało się jej zaliczyć bez żadnych problemów. Zdobycie upragnionego dokumentu zajęło jej aż pięć lat! Skąd taka determinacja? Jak podkreślała Cha Sa-soon, miała w planach kupić używane auto, by mogła pojechać nim do syna i córki, wozić wnuki do zoo i łatwiej prowadzić biznes polegający na handlu warzywami. Aby spełnić marzenia, Koreanka wydała na kurs i egzaminy, w przeliczeniu, ponad 60,5 tys. zł (stosując obecny przelicznik)!
ZOBACZ TEŻ: Przychodzą pijani, widzą diabła, kłamią rodzicom… Legendy WORD [CZĘŚĆ I]
Do dziś Cha Sa-soon jest uznawana za światową rekordzistkę w kwestii podejść do egzaminu na prawo jazdy, a przynajmniej nie znaleźliśmy informacji mówiącej że jej rekord został przez kogokolwiek pobity. W Polsce aż tak skrajnych przypadków nie odnotowano (choć ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że nasi kierowcy jeżdżą, jakby i oni zdawali po kilkaset razy), ale i w kraju nad Wisłą znajdą się ciekawe historie. Tu warto zaznaczyć, że w tej części naszego cyklu „Legendy WORD” nie bazujemy głównie na serii serwisu info-car.pl (o tym samym tytule), a na rozmaitych doniesieniach prasowych, które pojawiały się na przestrzeni lat.
W 2013 r. gazeta.pl za tokfm.pl opisywała przypadek pani z Lublina, która próbowała zdać egzamin praktyczny aż jedenaście razy. Za dwunastym razem postanowiła pójść na łatwiznę i wręczyć egzaminatorce łapówkę. I to sporą, bo w kwocie 2 tys. zł. Kobieta tłumaczyła, że musi zdać, ma nóż na gardle, do tego (skąd my to znamy…) chorą córkę… Nie docierało do niej, że, dając łapówkę, wkracza na drogę zła i występku. Egzaminatorka jednak się nie ugięła i wezwała policję. W tym czasie bohaterka niniejszego akapitu zdążyła się już z lubelskiego WORD-u ulotnić, funkcjonariusze zatrzymali ją dopiero w domu. Mimo że liczba jej podejść do egzaminu faktycznie była imponująca, to wcale nie rekordowa.
ZOBACZ TEŻ: Legendy WORD. Niesamowite historie związane z prawem jazdy [CZĘŚĆ II]
W tamtym czasie w tym samym WORD-zie „prawko” próbował zdobyć pan, który do egzaminu podchodził 32 razy. Było też siedem osób, które zdawały 28 razy i tyle samo kursantów, którzy próbowali o jeden raz mniej. Egzaminatorzy podkreślali, że sporo wielokrotnych zdających już na wejściu do samochodu zaznacza, który to ich egzamin, próbując wywrzeć nacisk na egzaminatorach. A może też wziąć ich na litość? Faktem jest, że praktyczny egzamin na prawo jazdy nie jest w Polsce zbyt łatwy. Ale, jeśli ktoś jest naprawdę dobrze przygotowany, ma naprawdę duże szanse zdać już za pierwszym razem.
Czy wielu porażkom zdających winny jest słaby system szkoleń na prawo jazdy, a trudne egzaminy nie mają większego sensu? Tak można powiedzieć, bazując na raporcie Najwyższej Izby Kontroli, o którym w 2015 r. pisał auto.dziennik.pl. Z dokumentu wynika choćby, że w polskich WORD-ach są duże rozbieżności, jeśli chodzi o zdawalność egzaminów na prawo jazdy. Ogólnie kierowcom idzie lepiej w mniejszych miastach, co doprowadziło do tzw. turystyki egzaminacyjnej. Zdaniem NIK-u, choć odsiew kursantów jest w Polsce duży, to nie przekłada się to na bezpieczeństwo na drogach. Sugeruje to, że nie ma właściwie większego znaczenia, za którym razem zdamy egzamin na prawo jazdy, a przynajmniej nie świadczy to o naszych umiejętnościach, choć na założeniu, że powinno, opiera się system egzaminowania.
ZOBACZ TEŻ: Legendy WORD. Wpadki i oszustwa zdających na prawo jazdy [CZĘŚĆ III]
Nie stanowi to jednak zapewne pocieszenia dla mężczyzny, o którym głośno było w kwietniu br. Człowiek ów próbuje zdobyć prawo jazdy w Chełmie, ale jeszcze ani razu nie wsiadł za kierownicę na placu manewrowym. Wciąż miał bowiem problemy z zaliczeniem teorii. Kiedy oblał po raz 84., stał się polskim rekordzistą w tej dziedzinie. Wcześniej ten mało zaszczytny tytuł należał do mieszkańca województwa łódzkiego, który w wieku 77 lat próbował odzyskać prawo jazdy, po tym jak stracił je za jazdę po pijanemu rowerem. Starszy mężczyzna bardzo chciał jednak wrócić za kierownicę swego cinquecento, co udało mu się za 44. razem!
Mowa tu jednak o egzaminach praktycznych, co oznacza, że kursant musiał wydać na nie ok. 5 tys. zł (według stawek obowiązujących w 2011 r., kiedy cała historia się rozgrywała). Wtedy pełen egzamin praktyczny kosztował bowiem 134 zł (22 zł za teorię i 112 za praktykę), w 2013 r. ceny się zmieniły i wynoszą obecnie 170 zł za całość (30 zł za teorię i 140 za praktykę). Obecny rekordzista, jako że do części praktycznej nie dobrnął, mimo 84 prób wydał na egzaminy ok. 2,3 tys. (zaczął jeszcze, zanim ceny wzrosły). Jak widać, choć to imponujące kwoty, to i tak są niczym w porównaniu z panią Cha Sa-soon.
ZOBACZ TEŻ: Niesamowite historie seniorów, którzy zdają „prawko”. Legendy WORD [CZĘŚĆ IV]
Źródła: info-car.pl, spottedlublin.pl, worldrecordacademy.com, moto.wp.pl, wiadomosci.gazeta.pl, tokfm.pl
Rekordziści w zdawaniu prawa jazdy. Legendy WORD [CZĘŚĆ V]
960 razy – dokładnie tyle zdawała egzamin na prawo jazdy rekordzistka świata w tej dziedzinie. Wprawdzie nie pochodzi ona z Polski, lecz z Korei Południowej, ale i nasi zdający mają się czym „pochwalić”. W tym odcinku „Legend WORD” wspomnimy tych, którzy o „prawko” walczyli wyjątkowo długo.