- Analityka danych ZUS ujawnia, że rządowy model biznesowy programu w 2026 roku napotka wyzwania związane z jego rentownością przy kosztach sięgających 8 mld zł
- Planowana waloryzacja progu dochodowego to jedynie techniczna optymalizacja procesów w odpowiedzi na trendy rynkowe, a nie realny rozwój świadczeń
- Eksperci prawni wskazują, że obecne kryteria dostępu stanowią element zarządzania ryzykiem, który może być postrzegany jako dyskryminacyjny dla części beneficjentów
- Długoterminowa strategia biznesowa państwa zakłada, że znaczący wzrost płynności finansowej seniorów nastąpi dopiero w 2027 roku
- Przesunięcie kluczowej reformy jest decyzją strategiczną wpływającą na planowanie finansowe setek tysięcy gospodarstw domowych
Zamiast podwyżki – korekta progu. Na co mogą liczyć wdowy i wdowcy w 2026 roku?
Seniorzy liczący na znaczący wzrost renty wdowiej od 1 stycznia 2026 roku będą musieli uzbroić się w cierpliwość. Kluczowa zmiana, czyli podniesienie dodatku z 15% do 25% świadczenia zmarłego małżonka, została przesunięta na 1 stycznia 2027 roku. Oznacza to, że przez cały nadchodzący rok obowiązywać będzie dotychczasowa formuła: wdowa lub wdowiec otrzymają w całości swoje świadczenie (np. emeryturę) i dodatkowo 15% świadczenia, które pobierał zmarły partner. Taki stopniowy model wprowadzania reformy jest wynikiem kompromisu między ambitnym projektem obywatelskim, zakładającym dodatek na poziomie 50%, a realnymi możliwościami budżetu państwa. Jak tłumaczy Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, celem jest zrównoważenie wsparcia dla seniorów ze stabilnością finansów publicznych. Rząd planuje ponownie przeanalizować wysokość wskaźników w 2028 roku.
Jedyną zmianą, jaka czeka beneficjentów renty wdowiej w 2026 roku, będzie marcowa aktualizacja górnego limitu dochodowego. Proces ten, zwany waloryzacją, polega na dostosowaniu kwot do rosnącej inflacji i płac, aby nie traciły na wartości. Zgodnie z projektem budżetu, wskaźnik waloryzacji emerytur i rent wyniesie 4,88%. W praktyce oznacza to, że najniższa emerytura wzrośnie z 1 878,91 zł do około 1 970,60 zł brutto. Ponieważ limit dla renty wdowiej jest ustalony jako trzykrotność tej kwoty, również on pójdzie w górę z obecnych 5 636,73 zł do około 5 911,80 zł brutto. Celem tej operacji nie jest jednak podniesienie samego świadczenia, a jedynie ochrona obecnych beneficjentów. Dzięki temu osoby, których emerytury wzrosną w wyniku waloryzacji, nie stracą prawa do dodatku z powodu przekroczenia progu.
Miliardowe koszty i kontrowersje. Kto tak naprawdę korzysta z renty wdowiej?
Od momentu uruchomienia renta wdowia cieszy się ogromnym zainteresowaniem, co potwierdzają dane z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Do końca września 2025 roku wsparcie przyznano już 890,1 tysiącom osób, które dzięki temu zyskały średnio 351,57 zł miesięcznie. Statystyki jednoznacznie pokazują, że program jest kluczowy przede wszystkim dla kobiet, stanowiących 88% wszystkich wnioskujących. Tak duże zainteresowanie generuje jednak znaczące koszty dla budżetu, które rosną z około 3,2 mld zł w 2025 roku do prognozowanych 8 mld zł w 2026 roku. Po wprowadzeniu docelowej, wyższej stawki w 2027 roku, analitycy z CenEA szacują, że roczny koszt programu wzrośnie o kolejne 11,1 mld zł. Według wiceministra rodziny Sebastiana Gajewskiego, po tej zmianie średnia korzyść dla świadczeniobiorcy ma wzrosnąć z obecnych ponad trzystu złotych do ponad 600 złotych miesięcznie.
Mimo pozytywnego odbioru, niektóre zapisy ustawy budzą spore kontrowersje. Najwięcej krytyki dotyczy kryterium wiekowego, które wymaga, aby kobieta w chwili śmierci męża miała ukończone 55 lat, a mężczyzna 60 lat. Do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich regularnie wpływają skargi wskazujące, że taki warunek jest dyskryminujący dla młodszych osób, które również muszą radzić sobie z nową sytuacją finansową, często wychowując przy tym dzieci. Drugim spornym punktem jest limit dochodowy. Obecny próg, ustalony na poziomie trzykrotności najniższej emerytury, jest zdaniem krytyków zbyt niski w porównaniu z pierwotną propozycją obywatelską, która zakładała trzykrotność przeciętnej emerytury, czyli kwotę około 12 tys. zł. Resort rodziny odpiera te zarzuty, argumentując, że obecne zasady mają świadomie kierować pomoc do osób w najtrudniejszej sytuacji, które z racji wieku mają ograniczone możliwości poprawy swojego bytu.
