- Analiza danych ZUS za miniony rok ujawnia, dlaczego restrykcyjny model świadczeń negatywnie wpływa na płynność finansową tysięcy gospodarstw domowych
- Techniczna waloryzacja progu dochodowego w 2026 roku to działanie z zakresu zarządzania ryzykiem, a nie element nowej strategii biznesowej systemu emerytalnego
- Eksperci rynku wskazują, że obecny próg dochodowy znacząco obniża potencjalny zwrot z inwestycji w ubezpieczenie społeczne dla dużej grupy obywateli
- Restrykcyjne kryteria dostępu podważają rentowność całego programu i jego zdolność do adaptacji do kluczowych trendów rynkowych
- Raporty ekonomiczne potwierdzają, że pierwotne założenia projektu gwarantowałyby znacznie lepsze doświadczenie klienta i wyższy wskaźnik adopcji usługi
Więcej na papierze, tyle samo w portfelu. Co naprawdę zmieni się w 2026 roku?
Seniorzy liczący na znaczącą podwyżkę renty wdowiej od stycznia 2026 roku będą musieli uzbroić się w cierpliwość. Kluczowa zmiana, czyli zwiększenie dodatkowego świadczenia z 15% do 25% renty lub emerytury zmarłego małżonka, została przesunięta na 1 stycznia 2027 roku. W nadchodzącym roku jedyną modyfikacją będzie techniczne dostosowanie limitu dochodowego. Próg, którego przekroczenie uniemożliwia pobieranie renty wdowiej, wzrośnie z 5 636,73 zł do około 5 911,80 zł brutto. Choć jest to wzrost o blisko 275 zł, nie oznacza on dodatkowych pieniędzy w portfelach seniorów. To mechanizm czysto ochronny, mający zapobiec sytuacji, w której coroczna waloryzacja emerytur pozbawiałaby ich prawa do świadczenia.
Podwyżka limitu dochodowego nie jest wynikiem decyzji politycznej, a prostą matematyczną konsekwencją. Wszystko za sprawą prognozowanego na 2026 rok wskaźnika waloryzacji emerytur i rent, który ma wynieść 4,88%. W praktyce oznacza to, że najniższa emerytura wzrośnie z 1 878,91 zł do 1 970,60 zł brutto. Zgodnie z ustawą, próg dochodowy dla renty wdowiej jest sztywno powiązany z tą kwotą i stanowi jej trzykrotność. Dlatego jego podniesienie jest automatyczne i nieuniknione. To działanie można porównać do podnoszenia poręczy na schodach wraz z dodawaniem nowych stopni. Nie sprawia to, że poręcz staje się lepsza, a jedynie gwarantuje, że wciąż spełnia swoją funkcję ochronną na nowej wysokości.
Sito zamiast wsparcia: Dlaczego tak trudno dostać rentę wdowią?
Brak realnej podwyżki to jednak niejedyny problem, z jakim mierzą się osoby ubiegające się o rentę wdowią. Wprowadzony w 2025 roku program opiera się na restrykcyjnych kryteriach, które skutecznie zawężają grono uprawnionych. Aby otrzymać wsparcie, trzeba nie tylko osiągnąć wiek emerytalny (60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn) i nie wstępować w nowy związek małżeński. Jednym z kluczowych warunków, który eliminuje wielu chętnych, jest wymóg nabycia prawa do renty rodzinnej nie wcześniej niż 5 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Jak pokazują dane ZUS za miniony rok, te obostrzenia nie są tylko teorią. Co dziesiąty wniosek spotkał się z odmową, z czego najczęstszymi powodami były właśnie przekroczenie progu dochodowego (40 tysięcy przypadków) oraz niespełnienie wspomnianego warunku czasowego (24,4 tysiąca przypadków).
Najwięcej emocji budzą dwa konkretne zapisy ustawy. Pierwszym z nich jest zróżnicowany wiek emerytalny jako warunek otrzymania świadczenia. Krytycy podkreślają, że w ogólnym systemie prawo do renty rodzinnej nabywa się już w wieku 50 lat, bez względu na płeć, co uwidacznia nierówne traktowanie w ramach nowego programu. Drugim kontrowersyjnym elementem jest niski próg dochodowy. Obecny limit, ustalony na poziomie trzykrotności najniższej emerytury, znacząco odbiega od pierwotnych założeń projektu, które przewidywały trzykrotność przeciętnej emerytury. W praktyce oznaczałoby to próg wyższy niemal dwukrotnie, na poziomie około 12 tys. zł brutto. Te bariery przełożyły się bezpośrednio na zainteresowanie programem. Rząd prognozował 2 miliony wniosków, a wpłynęło ich zaledwie 1,1 miliona. Na ewentualne złagodzenie tych zasad trzeba będzie jednak poczekać, ponieważ kompleksowa ocena programu zaplanowana jest dopiero na 2028 rok.